BITWA POD KŁUSZYNEM 4 LIPCA 1610 ROKU

Podobnie jak amerykanie mamy prawo i powinniśmy pamiętać i świętować 4 lipca, choć opisane poniżej wydarzenia miały miejsce 166 lat wcześniej od tych związanych z uchwaleniem przez Kongres Kontynentalny obradujący w

Filadelfii Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych w 1776 roku.

W czasie, kiedy rozgrywały się niżej opisane wydarzenia Rzeczypospolitą Obojga Narodów rządził kontrowersyjny władca, o którym historycy piszą, ze sprowadził na Polskę pasmo nieszczęść, których nie sposób porównać z nieszczęściami, jakie spadły na nasz kraj za panowania kolejnych królów elekcyjnych. Jego plany dynastyczne, nieprzejednanie w sprawach religijnych, łamanie przyjętych zasad wciągnęło Rzeczypospolitą w szereg przewlekłych wojen z sąsiadami: Szwecją, Moskwą, Turcją, oraz w bratobójczy konflikt domowy. Za panowania Zygmunta III WAZY – bo o nim mowa – skończył się ZŁOTY WIEK naszej Ojczyzny, a rozpoczął się trwający ponad sto lat czas wojen, kiedy wrogowie pustoszyli nasz kraj.

Początku opisanych wydarzeń szukać należy w moskiewskim państwie carów, gdzie po śmierci Iwana IV Groźnego w 1584 roku na tron wstąpił jego syn Fiodor I. Panowanie Fiodora nie było by zapewne wspominane przez historyków, gdyby nie tajemnicza śmierć jego małoletniego brata Dymitra, który zginą w Ugliczu w 1591 roku. Według bojarskiej komisji śledczej, powołanej przez Dumę (radę szlachty moskiewskiej) carewicz zginą w wyniku nieszczęśliwego wypadku. W takie „orzeczenie komisji” mało kto uwierzył – bojarzy (szlachta moskiewska) uznali, że carewicz padł ofiarą spisku koniuszego Borysa GODUNOWA, wpływowego dostojnika z otoczenia cara Fiodora I. Minęło kilka lat. Car Fiodor I zmarł bezpotomnie w 1598 roku, a Sobór Ziemski wybrał carem Borysa GODUNOWA. W tym samym czasie na Moskwę spadła klęska nieurodzaju, a w jej następstwie głodu, tak dotkliwa, że mnożyły się w całym kraju przypadki kanibalizmu.

W tym czasie na dworze ruskiego (z terenów dzisiejszej Ukrainy) magnata Adama WIŚNIOWIECKIEGO pojawił się samozwaniec, który mienił się cudownie ocalonym carewiczem Dymitrem. Oszust był doskonałym aktorem, ponadto człowiekiem wykształconym i elokwentnym – w rzeczywistości – mnichem z Moskwy, nazywał się Grigorij OTRIEPIEW. Wkradł się on w łaski wysoko urodzonych w Rzeczypospolitej. Jednym z protektorów Dymitra, był wojewoda sandomierski Jerzy MNISZECH, który licząc na korzyści i zaszczyty oddał samozwańcowi za żonę swoją córkę Marynę. Wojewoda pomógł także Dymitrowi zebrać i uzbroić armię, która ruszyła na Moskwę. Moskwa padła, a Dymitr włożył na skronie koronę carów, szczęście nie trwało jednak długo – po roku car Dymitr został zamordowany.

Samozwańcza idea trafiła w państwie moskiewskim na podatny grunt, co rusz pojawiali się „cudownie ocaleli Dymitrowie”, jak piszą historycy w pierwszym dwudziestoleciu XVII wieku „objawiło się ich aż siedemnastu”.

W 1607 w Starodubnie pojawił się kolejny samozwaniec, napisano o nim, że był prostakiem bez elementarnej ogłady, jednak Maryna „rozpoznała w nim nieżyjącego męża”. Dla Maryny i jej ojca był to jedyny sposób „by wrócić do politycznej rozgrywki o wpływy”. Dzięki zaangażowaniu wojewody sandomierskiego „łżeDymitr” otrzymał wsparcie panów Rzeczypospolitej, rosła w siłę prywatna armia, która miała go „ponownie osadzić na carskim tronie w Moskwie”. Armia „łżeDymitra” ruszyła na wschód i w lipcu 1608 założyły obóz w Tuszynie, oblegając Moskwę. Moskiewski car Wasal SZUJSKI zawarł w tym czasie sojusz z królem szwedzkim Karolem IX. Król Szwedów miał wesprzeć cara w walce z „łżeDymitrem”, w zamian wojska Wasyla SZUJSKIEGO miały wspierać Szwedów w wojnie z Rzeczypospolitą o Inflanty.

Sojusz szwedzko-moskiewski stał się powodem do otwartej interwencji Rzeczypospolitej w sprawy moskiewskie. Wojska króla Zygmunta III WAZY ruszyły na wschód we wrześniu 1609 roku, oblegały Smoleńsk, który bronił się zaciekle, a armia królewska nie posiadając piechoty ryglowała jedynie twierdzę. Powolny przebieg działań wojennych, brak sukcesów w oblężeniu Smoleńska negatywnie wpływało na morale armii „łżeDymitra”, którego wojska topniały w wyniku dezercji. Obóz w Tuszynie opuściła w końcu także Maryna MNISZCHÓWNA, a z pod Moskwy wojska „łżeDymitra” ustąpiły w marcu 1610 roku. Do stolicy carów wkroczył tryumfalnie Michał SKOPIN-SZUJSKI – dowódca wojsk, które „odblokowały” miasto. Zwycięski wódz był jednak niewygodny dla cara Wasyla SZUJSKIEGO, oraz jego otoczenia. Niespełna miesiąc po tryumfalnym wjeździe do Moskwy Michał SKOPIN-SZUJSKI „został z woli cara otruty”. Decyzja cara Wasyla SZUJSKIEGO o „pozbyciu się” najlepszego dowódcy była pochopna, zwłaszcza, ze nieuchronnie zbliżało się decydujące starcie z wojskami króla polskiego.

Moskwa przygotowywała odsiecz dla załogi Smoleńska. Na jej dowódcę wyznaczono brata cara – Dymitra SZUJSKIEGO, historycy nazwali go wielkim intrygantem. W czerwcu w Możajsku zgromadzono siły moskiewskie w sile 30.000 żołnierzy, posiłkowy korpus szwedzki, którym dowodził Jakob de la GARDIE liczył 8.000 ludzi, koncentrację sił głównych osłaniały wojska Grigorija WOŁUJEWA i Fiodora JELECKIEGO w sile 6.000 ludzi. Oblegający Smoleńsk Polacy otrzymali wiadomości o koncentracji wojsk moskiewskich. Sformowany został korpus, który otrzymał zadanie „powstrzymania Moskwicinów, oraz pomoc dla oblężonego w Białej garnizonu dowodzonego przez Aleksandra GOSIEWSKIEGO”. Zygmunt III WAZA powierzył to zadanie hetmanowi polnemu Stanisławowi ŻÓŁKIEWSKIEMU. Siły dowodzone przez hetmana liczyły 2.000 jazdy, 1.000 piechoty, kilka dział. Hetman liczył ponadto na „prywatne wojsko »łżeDymitra«, którym dowodził Aleksander ZBOROWSKI”. Wojska królewskie „przemieszczały się błyskawicznie” – pokonywały 20 kilometrów dziennie, co było nie lada wyczynem biorąc pod uwagę stan traktów moskiewskich. 24 czerwca wojska królewskie dotarły pod Cariewo Zajmiszcze, gdzie po wstępnym boju otoczyły obóz w którym stały wojska Grigorija WOŁUJEWA i Fiodora JELECKIEGO. 25 czerwca do wojsk hetmańskich dołączyli „najemnicy” pod dowództwem Aleksandra ZBOROWSKIEGO. Siły wojsk dowodzonych przez hetmana Stanisława ŻÓŁKIEWSKIEGO wzrosły do 10.000 ludzi. W tym samym czasie z Możajska przeciw wojsku Rzeczypospolitej ruszyły wojska moskiewsko-szwedzkie.

Hetman dzięki wysuniętym podjazdom znał ruchy wojsk nieprzyjacielskich, które w nocy z 3 na 4 lipca dotarła do wsi Kłuszyn, gdzie rozłożyły się obozem. Obóz wojsk hetmańskich oddalony był od obozu wojsk moskiewsko-szwedzkich o 18 kilometrów. Hetman zdecydował zaskoczyć przeciwnika nagłym atakiem. Do ataku wyznaczono „grupę uderzeniową” w składzie: 7.000 jazdy, była to przede wszystkim husaria, i 200 piechurów. Oblężone w obozie pod Cariewym Zajmiszczem wojska moskiewskie „szachowało” 700 jazdy, 800 piechurów i 3.000 Kozaków zaporoskich.

Wojska koronne wyruszyły pod Kłuszyn 3 lipca około godziny 20.00. Nocny przemarsz na dystansie około dwudziestu kilometrów był nie lada wyczynem, oprócz szybkości liczyło się także „zachowanie sprawności bojowej pododdziałów”. Pochód „prowadziły” chorągwie dowodzone przez Aleksandra ZBOROWSKIEGO, część wojsk pobłądziła w nocy, na moskiewski obóz „naprowadziło je dopiero poranne trąbienie na pobudkę”. Pole gdzie miała rozegrać się bitwa było równiną o szerokości dwóch kilometrów i długości dziesięciu kilometrów.

Wojska koronne odgradzał od przeciwnika wioska Preczistoje, a w niej solidny misternie upleciony płot. Kozacy dostali rozkaz „oczyszczenia drogi dla jazdy”, lecz pożar, który wzniecili we wsi Preczysrtoje zaalarmował obóz moskiewsko-szwedzki. Wojska moskiewskie stanęły w szyku bojowym na lewym skrzydle, Szwedzi na skrzydle prawym. Przeciwko wojskom moskiewskim ruszyło 4.000 jazdy pod dowództwem Aleksandra ZBOROWSKIEGO, przeciwko Szwedom de la GARDIE ruszyło 2.500 jazdy pod wodzą starosty chmielnickiego Mikołaja STRUSIA. Odwodem stojącym w centrum dowodził osobiście hetman ZÓŁKIEWSKI. Bitwa rozpoczęła się w niedzielę o godzinie 4 nad ranem. Przed jej rozpoczęciem hetman Stanisław ŻÓŁKIEWSKI miał wypowiedzieć słowa: „Nadzieja w męstwie, ratunek w zwycięstwie”.

„…Ćma niezliczona aże strach było pojrzeć na nie względem małej liczby wojska naszego! …”, napisał uczestnik bitwy. Nieprzyjaciel posiadał przewagę sześciokrotną. Jazda królewska atakowała pozycje moskiewsko-szwedzkie w kolejnych szarżach, ginęli moskale i Szwedzi, topniały także siły dowodzone przez hetmana. Husarze walczyli jak w kieracie: szarża, starcie, bój na śmierć i życie, powrót na pozycję wyjściową, oddech, łyk wody, kopia, koncerz w dłoń i znowu do szarży.
„…Jedna tylko chorągiew została w odwodzie, pozostałe po osiem i dziesięć razy przychodziły do sprawy podczas pięć godzin trwającego boju. Chwila przełomowa zaskoczyła tych, co sami rozstrzygnęli. Przeciwko przemęczonym, zdesperowanym niemal ludziom wysunęły się dwa świeże kornety najemnej rajtarii i rozpoczęły kunsztowny manewr, wynalazek taktyczny Zachodu. Gdy pierwszy szereg, dawszy ognia z pistoletów, zaczął się wycofywać przez luźny szyk własny, by zrobić pole następnemu – najbliższa chorągiew husarska przypadła z szablami. Kopie, główna broń tej jazdy, dawno już leżały potrzaskane. Złamana od jednego zamachu rajtaria wpadła w bramę obozu, jadący na jej karku pościg przebił go na wylot. »I tak zwyciężonych już Pan Bóg zwycięzcami uczynić raczył; goniliśmy ich na milę i dalej«…”
Bój trwał pięć godzin, bitwa zakończyła się około godziny dziewiątej. Część najemników pomimo nalegań de la GARDIE przeszła na stronę hetmana Żółkiewskiego, który w imieniu króla polskiego gwarantował im żołd. Armia moskiewska poszła w rozsypkę, jej wódz Dymitr SZUJSKI – brat cara – salwował się ucieczką. Straty armii moskiewsko-szwedzkiej to około 2.700 ludzi, straty polskie to 200 zabitych, 200 rannych. Nie mniej dotkliwa była strata koło tysiąc koni.

Polskie Zwycięstwo pod Kłuszynem położyło kres sojuszowi moskiewsko-szwedzkiemu, otworzyło jednocześnie wojskom polskim drogę do Moskwy. Car Wasal IV SZUJSKI został obalony przez bojarów. Stronnictwo bojarskie (szlacheckie) księcia Fiodora MŚCISŁAWSKIEGO zaproponowało koronę carską królewiczowi Władysławowi WAZIE – synowi Zygmunta. W wyniku negocjacji księcia MŚCISŁAWSKIEGO z hetmanem ŻÓŁKIEWSKIM wszystkie stany państwa moskiewskiego uznały królewicza Władysława za cara, stało się to 27 sierpnia 1610 roku. Na przeszkodzie unii Polsko-moskiewskiej stanął jednak zazdrosny ojciec – król Zygmunt III WAZA sam chciał rządzić w Moskwie.

Hetman Stanisław ŻÓŁKIEWSKI opuścił Moskwę w listopadzie 1610 roku, udał się pod oblegany przez króla Smoleńsk. Wojska polskie pozostały w Moskwie do 7 listopada 1612 roku, kiedy to polski garnizon Kremla skapitulował przed powstańcami dowodzonymi przez księcia Dymitra POŻARSKIEGO, „…większość żołnierzy wyrżnięto, oszczędzono jedynie pułkowników i znaczniejszych rotmistrzów, którzy po rozejmie dywilińskim w 1618 roku zostali wymienieni na jeńców moskiewskich…”.

Na pamiątkę wygnania Polaków z Kremla 4 listopada obchodzone jest w Rosji święto – Dzień Jedności Narodowej (obchodzono je także w czasach carskich), które w grudniu 2004 roku ustanowiła Rosyjska Duma Państwowa (parlament).

Bitwa pod Kłuszynem stoczona 4 lipca 1610 roku zaliczana jest do największych zwycięstw oręża polskiego.

-Cytaty pochodzą z książki Pawła Jasienicy „Rzeczypospolita Obojga Narodów Srebrny Wiek” – Świat Książki 1997r., oraz opracowania „Bitwa pod Kłuszynem 4 lipca 1610 roku” przygotowanego i wydanego wspólnie przez Mówią Wieki i Rzeczpospolitą w kwietniu 2006 roku;

-reprodukcje obrazów z internetu: Kłuszyn 4.7.1610r.; tryumf Kłuszyn 4.7.1610r.; Carowie Szujscy przed Zygmuntem III – obraz malował Jan Matejko;

Oprac-Andrzej Masłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *