76 ROCZNICA BITWY W BESKIDZIE WYSPOWYM

foto.1 (2)

76 lat temu – 3 września 1939 roku temu stojący ongiś na wprost obecnej bramy cmentarnej kościół pod wezwaniem Świętego Sebastiana podzielił los dużej części Naszej wsi, spłonął podobnie jak 86 domów, podpalony przez niemieckich najeźdźców.

Foto.1. Kościół pod wezwaniem świętego Sebastiana w Skomielnej Białej, zbudowany w latach 1773-1776, spalony przez wojska niemieckie 3 września 1939 roku.


Historia kościołów w Skomielnej Białej sięga roku 1550, kiedy to wybudowano na Dziale pierwszą niezbyt obszerną farę. Po powstaniu parafii w Rabce w 1565 roku Skomielna Biała została przyłączona do tej nowo powstałej parafii. Wcześniej Nasza wieś należała do parafii w Łętowni. Niezbyt okazała budowla, jaką była skomielniańska fara pod wezwaniem Świętego Sebastiana i Świętego Fabiana służyła wiernym z Naszej wsi przez z górą dwieście lat, choć z czasem popadła w ruinę. W swojej „Kronice Skomielnej Białej” Maria ZAWADZKA napisała, iż organista Wojciech OLECHOWSKI „…nie mogąc ścierpieć opustoszałego kościółka i zapomnianej chwały świętego Sebastiana upraszał o pozwolenie…” ówczesnego proboszcza parafii w Rabce księdza Andrzeja ANTAŁKIEWICZA, aby ten pozwolił postawić nowy kościół w miejsce zrujnowanego „domu Bożego”. Nowy kościół wzniesiono w latach 1773 – 1776. Budowniczym obszernego jak na tamte lata kościoła był majster Antoni WACŁAWIK. W budowie świątyni pomagali wszyscy parafianie, o czym wspomina Maria ZAWADZKA w „Kronice…” pisząc, że mieszkańcy parafii „…za porządkiem do roboty wychodzili…”. Sytuacja taka, że wieś buduje dla siebie kościół było niespotykana, gdyż w tamtych czasach świątynie były fundowane przez możnych panów, duchowieństwo bądź bogate mieszczaństwo. Maria ZAWADZKA w swojej „Kronice…” pisze, że skomielniański kościół „…był bardzo podobny do starego rabczańskiego kościoła – dzisiejszego Muzeum im. ORKANA…Kościół w Rabce był wprawdzie znacznie większy i był staranniej wykończony, ale zasadnicze kształty były identyczne…”. Kościół dzielił przez cały czas losy wioski i ludzi w niej zamieszkujących. W 1896 roku Skomielna Biała została wydzielona z parafii w Rabce – stała się samodzielną ekspozyturą. Naukowego opracowania kościół w Skomielnej Białej „doczekał się” w 1934 roku, jak pisze Maria ZAWADZKA dokonał tego opracowania krakowski konserwator Bohdan TRETER, „…który uznał go za zabytkowy…”.

foto.2 (1)
Foto.2. podpułkownik piechoty Wojciech Stanisław WÓJCIK syn Józefa i Katarzyny z PORĘBSKICH urodzony dnia 23.04.1897 roku w Krakowie. Żołnierz Legionów Polskich oraz 4.Dywizji Strzelców generała ŻELIGOWSKIEGO, ranny w walkach na Kubaniu. W Wojsku Polskim od 1919 roku, przydzielony do 51.Pułku Piechoty. Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1921. W 1939 roku dowódca 1.Pułku Piechoty Korpusu Ochrony Pogranicza. Odznaczony: Krzyżem Virtuti Militari 5 klasy, Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Walecznych cztery razy. (wg księgi cmentarnej Polskiego Cmentarza Wojennego w Charkowie).
1 września 1939 roku wybuchła wojna polsko-niemiecka. Z podhalańskiego teatru działań pułkownik GŁADYK z 1 Brygady Górskiej meldował o niekorzystnym rozwoju sytuacji, co cytuje Władysław STEBLIK w swej książce „Armia Kraków” „…Cała dolina Orawy pełna setek czołgów, samochodów pancernych i transportowych, sunących na Jabłonkę, Spytkowice i na Czarny Dunajec. Nie zrozumcie mnie źle, 1 pułk KOP spełni rolę LEONIDASA, ale myślcie o swoim skrzydle i tyłach. …”. Uderzenie niemieckich jednostek pancernych i lekkich z kierunku „niepodległej” Słowacji, której wojska wraz z Niemcami najechały Polskę nie było dla polskiego dowództw zaskoczeniem, gdyż o koncentracji tam znacznych sił niemieckich wiedziano już w trzeciej dekadzie sierpnia, lecz uderzenie z tego kierunku „…mogło mieć daleko idące konsekwencje strategiczne. … Dlatego też gen. SZYLING już o godzinie 8 pierwszego dnia wojny, nawet bez porozumienia się z Warszawą, rzucił na Podhale ze swojego odwodu 10.Brygadę Kawalerii Zmotoryzowanej płk dypl. Stanisława MACZKA. … Podczas gdy brygada podążała do rejonu swej bojowej koncentracji … płk MACZEK wyprzedził ją, by jak najspieszniej stanąć w Skomielnej Białej. …”. O faktach tych pisze w swojej książce „Bitwy polskiego września” Apoloniusz ZAWILSKI.

foto.3.
Foto.3. Rzeszów 3 maja 1939 roku defilują poczty sztandarowe 24.Pułku Ułanów i 10.Pułku Strzelców Konnych – pododdziały te wchodziły w skład 10.Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej pierwszej w pełni zmotoryzowanej jednostki w Wojsku Polskim dowodzonej przez pułkownika Stanisława MACZKA;
W Skomielnej Białej mieścił się sztab 1.Pułku KOP dowodzonego przez podpułkownika Wojciecha WÓJCIKA. Dowódca 10.Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej poznał tego oficera wcześniej, gdy na rozkaz dowództwa armii „Kraków” cały dzień 30 sierpnia „…spędził na Podhalu, analizując z podpułkownikiem WÓJCIKIEM … militarne zalety przełęczy i dolin górskich między Nowym Targiem a Jordanowem…”, o czym pisze Kacper ŚLEDZIŃSKI w książce „Czarna kawaleria – Bojowy szlak pancernych MACZKA” a Maria Zawadzka w „Kronice…” uzupełnia to podając lokalizację sztabu dowodzonej przez podpułkownika WÓJCIKA jednostki, który „…pracował na plebanii u ks. SITARZA … wieżę kościelną obrano za punkt obserwacyjny…”.
Jak wspomina pułkownik Stanisław MACZEK jeszcze będąc w drodze do Skomielnej Białej za pośrednictwem gońca rozkazał „…by na czoło kolumny brygady wysunął jeden szwadron przeciwpancerny … z przeznaczeniem do Skomielnej Białej. Zdawałem sobie sprawę jak bezbronny jest baon KOP, a jeszcze więcej baon Obrony Narodowej bez dział przeciwpancernych, … wobec zagonu pancerno-motorowego. …”1.

foto.4.
Foto.4. Dywizjonu Przeciwpancernego 10.Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej – strzelanie na obozie ćwiczebnym Dęba-Rozalin – 1938 rok.
Bitwa o Wysoka rozpoczęła się dnia 1 września 1939 roku około godziny 11.00, kiedy to po opanowaniu Spytkowic do ataku na tę polską pozycje obronną ruszyły jednostki niemieckiej 2.Dywizji Pancernej. Pierwszy atak odparli żołnierze KOP i Obrony Narodowej. Polska obrona została wkrótce wsparta szwadronem przeciwpancernym składający się z dziewięciu armat 37 mm pod dowództwem porucznika Wiesława KIERSZA. W tym czasie 10.Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej przemieszczała się w rejon swojej koncentracji w rejonie Pcim – Lubień – Mszana Dolna. Po południu 1 września w gotowości do działań obronnych na kierunku Wysokiej był kolejny pododdział 10. Brygady – 2.bateria z 16.Dywizjonu Artylerii Motorowej z armatami 75mm, która zajęła pozycje w rejonie Naprawy – na stokach Lubonia Małego
Po południu czołowe oddziały niemieckich jednostek XXII Korpusu: 4.Dywizja Lekka i 3.Dywizja Górska opanowały Czarny Dunajec i Nowy Targ. Rejon Pieniążkowic był nadal w rękach polskich, choć ruch pancerno – motorowych kolumn wroga zaobserwowano już na kierunku Nowy Targ – Chabówka.

foto.5.maczek

Foto.5. Pułkownik Stanisław MACZEK i major Franciszek SKIBIŃSKI nad mapą (obydwaj w czarnych beretach) z oficerami 10.Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej;

W tej sytuacji w sztabie, który mieści się w Skomielnej Białej o godz. 18.00 odbyła się odprawa bojowa dowódców oddziałów 10.Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej i podległego mu 1.Pułku KOP. Jednostki te na dzień 2 września czekało ciężkie zadanie, o którym wspomina jeden z uczestników tej narady major Franciszek SKIBIŃSKI „…o nieprzyjacielu wiadomo było, że mamy przed sobą 2 dywizję pancerną, to znaczy, że nieprzyjaciel ma olbrzymią przewagę w czołgach (około dziesięciokrotną) i w artylerii (co najmniej czterokrotną ilościowo, nie mówiąc o jakościowej, to znaczy o obecności artylerii ciężkiej). …”.2 Jak dalej pisze major SKIBIŃSKI jego dowódca pułkownik MACZEK podjął decyzję stawienia Niemcom oporu w rejonie Jordanów – Rabka, „…Skupić siły w obronie wzgórza Wysoka i Góra Ludwiki. Przeprowadzić przed świtem wypad na Spytkowice w celu opóźnienia natarcia nieprzyjacielskiego. …”. Pas obrony został podzielony na dwa odcinki.
Odcinek „Jordanów” obejmował Górę Ludwiki i wzgórza pod miejscowością Wysoka. Dowódcą odcinka został podpułkownik Kazimierza DWORAK. Odcinek miał być broniony przez 24.Pułk Ułanów, kompanie szkolną z 1.Pułku KOP, szwadron artylerii przeciwpancernej.
Odcinek „Rabka”, którego dowódcą był podpułkownik Wojciech WÓJCIK miał być broniony przez 1.Pułk KOP, szwadron armat przeciwpancernych 37 mm, przybyły z rejony Suchej Beskidzkiej batalion Obrony Narodowej „Żywiec”. Wsparcia artyleryjskiego miała mu udzielać pułkowa artyleria 65 mm.
16.Dywizjon Artylerii Motorowej rozmieszczono na stanowiskach w Naprawie i miał za zadanie wspierać obronę Jordanowa. Artyleryjskiego wsparcia miał udzielać także obrońcom Wysokiej pociąg pancerny nr 51 „Pierwszy Marszałek”. Ponadto major SKIBIŃSKI wspomina, iż „…Saperzy otrzymali zadanie wykonania zniszczeń przed fron­tem oraz przygotowania zniszczeń wyprzedzających. …”. W od­wodzie 10.Brygady były: 10.Pułk Strzelców Konnych (w Lubniu), dywizjon rozpoznawczy (w Krzeczowie) oraz w obu tych miejscowościach dwie kompanie czołgów Vickers. Dalej major pisze, że „…Stanowisko dowodzenia umieszczono w Krzeczowie, punkt obserwacyjny – w Skomielnej Białej…”.

foto.6

Foto.6. Czołg Vickers E czołgi tego typu znajdowały się na wyposażeniu 10. Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej;

Już około godz. 19.00 na pozycję pod Wysoką przybyły dwa szwadrony 24.Pułku Ułanów. Wzięły one udział w odparciu wieczornego natarcia niemieckiej piechoty wspartej „pancerną pięścią” w skład, której wchodziło około siedemdziesięciu czołgów wroga. W walkach o powstrzymanie nieprzyjaciela odznaczył się szczególnie szwadron artylerii przeciwpancernej. Jednocześnie kontrata­ki ułanów i żołnierzy KOP zmuszały nacierających Niemców do wycofania się w popłochu na swoje stanowiska wyjściowe w rejonie Spytkowic.
Drugi dzień bitwy o Wysoką i Górę Ludwiki rozpoczął się przed godziną piątą rano dnia 2 września od artyleryjskiej kanonady. Major SKIBIŃSKI w swojej książce wspomina „…Po kilku minutach oba wzgórza stały w gęstym dymie jak w chmurze, bite przygotowaniem artyleryjskim – tylko patrzeć jak wyjdzie natarcie. …”. Niemieckiej kanonadzie odpowiadały polskie działa 75 i 100 mm z Naprawy. Po artyleryjskim przygotowaniu o godzinie 7.00 niemiecka 2.Dywizja Pancerna natarła na kierunku Wysoka i Góra Ludwiki – Jordanów masą 150 – 200 czoł­gów. Natarcie zostało odparte „…następowały meldunki … o zniszczonych czołgach niemieckich i o własnych stratach. Około południa położenie na Wysokiej wyglądało bardzo poważnie. Odetchnęliśmy po odebraniu tryumfalnego meldunku DWORAKA: nieprzyjaciel wycofuje się na Spytkowice. …”.
Nocny wypad na Spytkowice mający na celu opóźnienie niemieckiego ataku w kierunku Wysokiej nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Powodem niepowodzenia był brak pełnej koordynacji działań, oraz zbyt późne przybycie w wyznaczony rejon batalionu z 12.Pułku Piechoty, który maszerował z rejonu Suchej Beskidzkiej.
Pomimo odparcia niemieckiego ataku na Wysoką pułkownik MACZEK skierował pozostający dotąd w odwodzie Dywizjon Rozpoznawczy do Skawy Dolnej, by uniemożliwić Niemcom oskrzydlenie obrońców Wysokiej przez obejście ich pozycji przez tę miejscowość. Major SKIBIŃSKI tak opisał dalsze wydarzenia tego dnia „…Po krótkiej przerwie rozpoczął się drugi akt natarcia na Wysoką od nowego przygotowania artyleryjskiego, bardziej tym razem skutecznego, ponieważ Niemcy oczywiście wstrzelali się dokładniej, a przede wszystkim wypatrzyli zdekonspirowane w czasie walki porannej stanowiska naszych broni. Część ognia położyła się również na stanowiska 16 dywizjonu artylerii motorowej. …”. Kolejne idące falami ataki niemieckich czołgów gasiły kolejne punkty oporu 24.Pułku Ułanów na Wysokiej, w ogniu czołgów i artylerii ginęły kolejne przeciwpancerne armaty ułanów. „… około godziny 16 DWORAK meldował, że czołgi wchodzą na Wysoką …”.
Ogień niemieckiej artylerii przeniósł się na Jordanów i Naprawę powodując liczne zniszczenia i pożary. Wycofujący się pod naporem nieprzyjaciela żołnierze podpułkownika DWORAKA zajęli stanowiska na wzgórzach górujących nad Jordanowem. Wycofanie z Wysokiej obserwatorów artyleryjskich 16.Dwizjonu spowodowało przerwę w ostrzale prowadzonym przez polskie działa, które nie znając sytuacji przygotowały się do strzelania „na wprost”, czyli do walki z nacierającymi bezpośrednio na ich stanowiska jednostkami pancernymi wroga.
Jak wspomina major SKIBIŃSKI, pułkownik MACZEK przekazał podległym sobie oddziałom broniącym odcinka „Jordanów” „…rozkaz bezwzględnego utrzymania Jordanowa i Dolnej Skawy do nocy …” z 2 na 3 września. Jak dalej pisze major SKIBIŃSKI na odcinku „Rabka” bronionym przez żołnierzy 1.Pułku KOP natarcie piechoty niemieckiej wspartej czołgami utknęło natychmiast po jego rozpoczęciu „…i nie czyniło żadnych poważniejszych postępów …”.

foto.7.tks
Foto.7. Czołg (tankietka) TKS – całkowicie polska konstrukcja znajdująca się na wyposażeniu 10. Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej;
Po zdobyciu Wysokiej oddziały niemieckie przy silnym wsparciu artyleryjskim próbowały z marszu zdobyć Jordanów, lecz próby te zostały odparte przez ułanów 24.Pułku. Nieprzyjaciel przegrupowywał siły do uderzenia w kierunku Skomielnej Białej. Wskutek poczynionych postępów w terenie posiadał wgląd w głąb polskiej obrony.
Noc z 2 na 3 września tak wspomina major SKIBIŃSKI „…linia pożarów wytyczała dokładnie linię terenową, znajdującą się w zasięgu ognia nieprzyjacielskiego. Pożary szerzyły panikę wśród ludności, która rzucała się do masowej, nie zorganizowanej ucieczki, co znów w krótkim czasie wytworzyło straszliwe zakorkowanie wszystkich arterii komunikacyjnych na naszych tyłach…”.
Na rozkaz pułkownika MACZKA 10.Brygada Kawalerii przegrupowywała oddziały, aby wyjść z pod ognia artylerii wroga a jak pisze major SKIBIŃSKI dzień 3 września jednostka przywitała na nowych pozycjach. „…- kierunek Jordanów – Tokarnia – Krzeczów zamykał 24 pułk ułanów, wzmocniony plutonem czołgów TKS i dwoma plutonami armat przeciwpancernych; – kierunek środkowy – Naprawa Lubień – powierzony został 10 pułkowi strzelców konnych z plutonem czołgów TKS i dwoma plutonami armat przeciwpancernych; – korytarz wschodni (Rabka – Mszana Dolna) – otrzymał 1 pułk KOP, wzmocniony również przez dwa plutony armat 37 mm i wspierany przez własną baterię dział 65 mm. 16 dywizjon artylerii motorowej zajął stanowiska wąwozie środkowym, z zadaniem wspierania przede wszystkim strzelców konnych … przegrupowanie osłaniał dywizjon rozpoznawczy … kompania Vickersów pozostawała w odwodzie dowódcy brygady w Tenczynie. Saperzy otrzymali zadanie zaminowania najdogodniejszych podejść dla broni pancernej … na wszystkich trzech kierunkach. …”. Trzeciego września niemieckie uderzenie artyleryjskie trafiło w próżnię, na zajmowanych jeszcze dzień wcześniej pozycjach obronnych w rejonie Skawy, Jordanowa, Rabki i Skomielnej Białej nie było już żołnierzy 10.Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej i 1.Pułku KOP.

foto.8.
Foto.8. Major Franciszek SKIBIŃSKI i pułkownik Stanisław MACZEK (obydwaj w beretach) z oficerami i żołnierzami 10.Brygady kawalerii Zmotoryzowanej;
Na odcinku bronionym przez 1.Pułk KOP nacierała niemiecka 4.Dywizja Lekka, na odcinek broniony przez 10.Pułk Strzelców Konnych i 16.Dywizjon Artylerii Motorowej w rejonie Naprawy niemiecka 2.Dywizja Pancerna. Odcinek ten był broniony skutecznie, choć był też mocno „naciskany” przez nieprzyjaciela.
Na odcinek broniony przez 1.Pułk KOP Niemcy podciągnęli jednostki 1.Dywizji Górskiej, zajmując Chabówkę, jednostki KOP wycofały się w kierunku Mszany Dolnej, gdzie jak napisał major SKIBIŃSKI „…Pułkownik WÓJCIK ma duże trudności z utrzymaniem północnego brzegu Mszanki…”. Sytuacja obrońców staje się niebezpieczna, o czym w swojej książce „Wrzesień pod Karpatami 1939” pisze Ryszard ZIELIŃSKI „…wieczorem taran prawoskrzydłowej 4 dywizji lekkiej przebił się pod Mszaną przez skraj obrony KOP-u, stwarzając sobie możliwość wyjścia na tyły żywej polskiej przegrody. Śmiertelne niebezpieczeństwo zawisło więc nad całą armią…”.
Wykorzystując walory terenu i mobilność jednostek, pomimo skromnych sił jakie mieli do dyspozycji pułkownik Stanisław MACZEK, podpułkownik Wojciech WÓJCIK oraz dowodzeni przez nich żołnierze bohatersko powstrzymywali przez pięć dni napór jednostek niemieckich (2.Dywizji Pancernej, 4.Dywizji Lekkiej i 1.Dywizji Górskiej). Po stoczone w dniach 1 i 2 września bitwie o Wysoką jednostki polskie wycofały się kilkoma drogami w kierunku Lubnia, Mszany Dolnej, Myślenic. W przeprowadzonym przez ułanów z 24.Pułku kontrnatarciu w Kasinie Wielkiej odrzucono na pozycje wyjściowe siły 4.Dywizji Lekkiej. Trwającą pięć wrześniowych dni bitwę w Beskidzie Wyspowym tak ocenił pułkownik MACZEK w swoich wspomnieniach – „ … Daliśmy dla tego zadania wszystko z siebie, co dać było można … oddaliśmy tylko 20 -30 km terenu, redukując tempo zagonu niemieckiego do czerech najwyżej pięciu kilometrów dziennie. Nie wpuściliśmy zagonu na tyły i skrzydło armii poza linią Myślenice – Dobczyce, aż z rejonu tego odpłynęły osłaniane przez nas jednostki. … byliśmy wciąż jednostką zdolną do dalszego użycia …”.
Walki na terenie Skomielnej Białej, oraz zadanie, jakie postawiono przed saperami opisał w swoich wspomnieniach podchorąży Mieczysław BORCHULSKI „…Tego wieczora (2 września1939roku) w Krzeczowie dostałem pierwsze zadanie bojowe: przygotować do wysadzenia przepust i skrzyżowanie dróg w Skomielnej Białej. Obiekt miałem wysadzić po wycofaniu się własnych oddziałów, ale dopiero w obliczu nieprzyjaciela. Pracowaliśmy całą noc. Rano obiekt był gotowy do wysadzenia. Założyliśmy podwójne odpalenie: elektryczne i na lont wybuchowy. 2 września oddziały nasze wycofały się. … Drogę od strony Rabki zaminowałem, wystawiłem swoje ubezpieczenia i czekałem. Od strony Jordanowi po ciężkich walkach wycofywała się kawaleria zmotoryzowana. … Wieczorna łuna oświetlała horyzont. Paliły się pobliskie wsie, także Spytkowice. Noc minęła spokojnie. W niedzielę rano, 3 września panował spokój. … Zdawałem sobie sprawę, że jestem przed pierwsza linią frontu w tak zwanej strefie niczyjej, czekałem więc cierpliwie, lecz z niepokojem na podejście Niemców, aby odpalić ładunki i umykać do swoich. … Wieś opustoszała. Ludność uciekła do lasu, aby przeczekać, aż front przejdzie. Około południa z kierunku Rabki zaczęła ostrzeliwać nas artyleria. Pociski padały najpierw przed nami, potem koło nas, a następnie, z coraz większym nasileniem, wyżej. W tym czasie przez zaminowane skrzyżowanie przejechał w kierunku Zakopanego, a więc w głównym kierunku, dywizjon naszych tankietek rozpoznawczych. … Moja czujka od strony Rabki wycofała się i zameldowała, że zbliża się niemiecka piechota. … Wypatrywałem teraz tankietek, chciałem, aby jak najprędzej wróciły, abym mógł odpalić ładunki wybuchowe. Niestety, nie wracały. … Niemcy od strony Rabki, pojedynczymi skokami między opłotkami, zbliżali się coraz bardziej. … W głowie kłębiły mi się myśli. Co robić? Jaką podjąć decyzję? Odpalić i zostawić tak odcięte tankietki czy oddać ważny obiekt w ręce nieprzyjaciela? … Dom obok skrzyżowania zaczął się palić, prawdopodobnie od poprzednich pocisków lub podpalony przez Niemców. … Dojechaliśmy cali do wzgórza, przez które przebiegała nasza linia obrony, a następnie do Pcimia, gdzie znajdowało się dowództwo brygady. … Pułkownik MACZEK bez wahania podszedł do nas, poklepał mnie po ramieniu i z pogodną twarzą powiedział „Całe szczęście przyjacielu, że nie odciąłeś naszych tankietek. Teraz każdy czołg czy tankietka jest na wagę złota” … Dowódca tankietek wycofał się przez skrzyżowanie w Skomielnej Białej i melduje, że Niemcy zajęli tę wieś natarciem od strony Rabki. … Przyszła mi pewna myśl do głowy. … Rozumowałem tak: jeśli tankietki się wycofały, to można by teraz jechać czołgiem na skrzyżowanie i obiekt wysadzić. Powiedziałem o tym DORANTTOWI (major Jan DORRANT dowódca 90. Zmotoryzowanego Batalionu Saperów), a on dowódcy brygady. Pułkownik MACZEK zgodził się natychmiast na wykonanie tego zadania. … Wyznaczony do tego zadania czołg Vickers miał jedną wieżyczkę, w której zainstalowany był karabin maszynowy. Dowódcą czołgu był młody podchorąży, mój rówieśnik. … Kiedy tylko minęliśmy naszą linię obronna uformowana przez strzelców z 10 Pułku strzelców Konnych, i wjechaliśmy na przedpole, zjeżdżając w dół do skrzyżowania w Skomielnej Białej, Niemcy otworzyli ogień ze wszystkich stron. … Na szczęście Niemcy nie mieli, a może nie zdążyli użyć przeciwko nam żadnej broni przeciwpancernej, chociaż stanowiliśmy cel doskonały. „Puściliśmy” się w dół z dużą szybkością. Zaskoczenie było całkowite. Podchorąży, dowódca czołgu, cały czas strzelał z karabinu maszynowego i to z widocznym skutkiem. Zniszczył jeden łazik niemiecki i jeden motocykl z koszem. … Na skrzyżowanie wpadliśmy jak bomba. Wszystko dokoła było już w rękach niemieckich. Podchorąży z czołgu strzelał bez przerwy, mogłem wyjść. Otworzyłem klapę czołgu i szybko wyskoczyłem. Podbiegłem do miejsca, gdzie ukryty był lont zapalający. Niestety … nie było co odpalać! Niemcy po przejęciu obiektu natychmiast zniszczyli całą sieć zapalającą. Powyrywali lonty, kostki trotylu leżały obok przepustu. Postąpili prawidłowo – przejęty obiekt należy natychmiast rozbroić, aby uniemożliwić nawet przypadkowe odpalenie, na przykład od wybuchu pocisku artyleryjskiego lub innej detonacji. … Szybko wskoczyłem z powrotem do czołgu i na pełnym gazie ruszyliśmy w drogę powrotną. Podchorąży czołgista odwrócił wieżę czołgu, ale już nie mógł strzelać, bo jakiś odłamek … zranił go w rękę. … Dorwałem się do karabinu maszynowego. Puściłem kilka serii po opłotkach, gdzie siedzieli Niemcy. Dojechaliśmy do naszej pierwszej linii. Niewątpliwie tylko dzięki szybkości czołgu i kompletnemu zaskoczeniu Niemców ten „skok” nam się udał. … Obaj z moim rówieśnikiem z broni pancernej przeszliśmy chrzest bojowy. Byliśmy zadowoleni, że szczęśliwie wróciliśmy z tej wyprawy. …”3
Wojenna ucieczka mieszkańców Skomielnej Białej rozpoczęła się już 1 września. Widząc nadciągających od strony Orawy uciekinierów miejscowi gospodarze zaprzęgali konie do wozów, na których położyli dobytek swój i swoich sąsiadów. Gnano bydło, owce, dorośli i dzieci podążali pieszo za wyładowanymi wozami. Ludzie spoglądali z trwogą w niebo. Kolumny wozów i gromady uchodźców zmierzały w kierunku lasów, które niosły ochronę przed działaniami wrogich samolotów. Uchodzili przed najazdem. Nie wszyscy mieszkańcy opuścili swoje domy, część postanowiła przeczekać, chroniąc się w domach lub w piwnicach. Pojawiły się pierwsze wojenne wieści o toczącej się w okolicach Spytkowic, Wysokiej i Jordanowa bitwie.
Walki jakie rozegrały się na terenie Wysokiej, Jordanowa, Skomielnej Białej i sąsiednich wsi w dniach 1 – 3 września odcisnęły swoje piętno na tych miejscowościach. Leszek MOCZULSKI w swej wielkiej monografii pod tytułem „Wojna Polska” wydanej po raz pierwszy w 1979 roku napisał „…Już od wieczora pierwszego dnia wojny niemieckie czołówki za zasadę przyjęły podpalanie wsi, co miało ukazywać maszerującym z tyłu oddziałom, gdzie jest front i wzniecać popłoch wśród Polaków, … Już 1 września wkraczające oddziały niemieckie dopuściły się pierwszych zbrodni wojennych na ludności cywilnej. … 2 września mordy te były kontynuowane jeszcze z większa energią, a do masowych egzekucji doszło między innymi w następujących miejscowościach: …Czarny Dunajec, Skomielna Biała, Sidzina, … . W kilku wypadkach pretekstem do tych mordów był opór stawiany w pobliżu tych miejscowości przez oddziały polskie oraz straty zadane przez nich nacierającym Niemcom. …”.
W wyniku działań wojennych Niemcy spalili całą Wysoką a jak pisze Maria ZAWADZKA w swojej „Kronice…”„…w Lubniu podpalono 200 domów, w Skomielnej Białej 86, w Rabce kilka …”. W Skomielnej Białej wraz ze spora częścią domów wsi spłonął także zabytkowy modrzewiowy kościół wybudowany w 1776 roku, o którym Maria ZAWADZKA pisze, że „…kościół był spalony do szczętu, na plebanii poszły gospodarskie budynki. opowiadano, że kościół nie chciał się chwycić od ręcznych granatów – dopiero polanie benzyną wywołało pożar… Na plebanii wszystkie drzwi pootwierane na oścież, nigdzie żywego ducha, – wszędzie szalony nieporządek. Widocznie robiono rewizje bo otwarte były wszystkie szafy, szuflady i skrzynie, a cała ich zawartość wysypana na podłogę.…”. Oddziały niemieckie kwaterowały w budynku szkoły, wtedy to zaginęły wszystkie akta szkolne, oraz kronika szkoły.
Nie obyło się bez strat wśród mieszkańców. Wśród rannych znalazł się administrator parafii ksiądz Michał SITARZ, o którym Maria ZAWADZKA pisze, że został ranny, gdy „…spacerował po roli Biedroniowej przyglądając się samolotom, autom i czołgom, które przez pola wjechały na stoki Wielkiego Lubonia. … postrzelony w głowę przeleżał całą noc na polu. Rano zabrali go sanitariusze na auto i wywieźli do Ołomuńca …” Zginęło (według posiadanych danych) jedenastu dorosłych mieszkańców Skomielnej Białej.
Część ludności spędziła te pełne grozy dni wrześniowe kryjąc się w lasach na stokach Lubonia Wielkiego, widząc na niebie sunące na północ niemieckie samoloty, słysząc odgłosy toczących się walk, a na koniec 3 września widząc podpalany kościół, kolejne domy i całe role.
Pozostali w swoich domach mieszkańcy wsi ukrywali się we własnym zakresie, niektórzy z nich nie opuścili swoich domów, lub wychodzili z nich, gdy w Skomielnej Białej toczyły się jeszcze walki i „przelewał się” przez miejscowość front. Mieszkańcy ci niejednokrotnie swoim postępowaniem ściągnęli na siebie uwagę i odwet najeźdźców. Jochen BOHLER w książce „Najazd 1939 – Niemcy przeciw Polsce” tak tłumaczy barbarzyńskie metody stosowane wobec polskiej ludności cywilnej przez swoich rodaków – żołnierzy armii HITLERA „…Błędne wyobrażenie, że na terenach okupowanych niemieccy żołnierze wszędzie są narażeni na ataki wrogo do nich nastawionej ludności cywilnej, było fatalnym następstwem instrukcji wydawanych jeszcze przed agresją na Polskę. Obawy te w połączeniu z uprzedzeniami względem Słowian i Żydów kołatającymi się w głowach młodych żołnierzy frontowych, wywołały obserwowana w pierwszych dniach września 1939 roku wszystkich jednostek Wehrmachtu obsesję na punkcie polskich partyzantów. … Późnym latem 1939 roku ruch partyzancki, w który zaangażowana byłaby polska ludność cywilna jeszcze nie powstał. Na istniejące jedynie w fantazji niemieckich żołnierzy działania partyzantów odpowiedziano rozstrzeliwaniami tysięcy polskich … cywilów.”.
Kościół pod wezwaniem świętego Sebastiana spalony dnia 3 września 1939 roku stał się dla mieszkańców Naszej wsi symbolem epoki, która odeszła wraz z rozpoczęciem wojny. Wojna obronna 1939 roku, niemiecka okupacja, ponowne zbliżanie się frontu wschodniego i nadejście w styczniu 1945 roku wojsk sowieckich nieodwracalnie zmieniły oblicze wsi oraz całej Rzeczypospolitej. Wraz z nadejściem „wyzwolicieli” uległ zmianie „przedwojenny ład” i porządek społeczny. W Skomielnej Białej podobnie jak wsiach położonych na terenie Podhala, Gorców i Beskidu Makowskiego silne zaplecze polityczne miały mający swój rodowód jeszcze w austrowęgierskiej Galicji partie chłopski a powiązana z nimi partyzantka toczyła z Niemcami nieprzerwane walki. Po styczniu 1945 roku pozostające w lasach oddziały nie zaprzestały swojej działalności i kontynuowały walkę z nowym czerwonym okupantem. Na terenie Naszej parafii symbolicznym finałem rozpoczętych 1 września 1939 roku zmagań z najeźdźcami i okupantami była likwidacja przez Urząd Bezpieczeństwa PRL-u Oddziału Partyzanckiego „Wiarusy”, która miała miejsce 26 lipca 1949 roku na Polanie. Wydarzenia tamtych tragicznych lat, które zapisały się w pamięci naszych dziadków i rodziców, przekazane zostały nam. Spalony przez Niemców kościół, którego sylwetka zniknęła na zawsze z krajobrazu naszej wsi dnia 3 września 1939 roku pozostaje jednak w naszej pamięci jako spuścizna dziejów Naszych przodków, którzy pozostawali wierni Bogu i Ojczyźnie. Pamiętajmy o bohaterskiej historii Naszej Ojczyzny zwłaszcza w obecnych trudnych czasach, kiedy liberalni ministrowie w imię źle rozumianej nowoczesności starają się wyrugować jej nauczanie ze szkół a młodych Polaków uczynić masą bez korzeni, przywiązania do ziemi, historii i tradycji przodków. Niech przestrogą dla Nas pozostaną słowa Marszałka Polski Józefa PIŁSUDSKIEGO: Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości.
PS.
Wyryte na odsłoniętej w 2014 roku tablicy nazwiska żołnierzy 10.Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej poległych w walkach na terenie Naszej wsi pochodzą z książki Roberta KOWALSKIEGO „Powiat nowotarski w kampanii wrześniowej 1939 roku” – wydanej przez Muzeum Podhalańskie PTTK – Nowy Targ 1999
-BAŁYŃSKI Mieczysław – ułan -10.BKZmot. poległ dnia 2.09.1939roku;
-BERKOWICZ Mieczysław – ułan -10.BKZmot. poległ dnia 2.09.1939roku;
-MAŃKA Józef – kapral -10.BKZmot. poległ dnia 2.09.1939roku;
-UBERMAN Leon – kapral -10.BKZmot. poległ dnia 2.09.1939roku;
Dodać w tym miejscu należy, że Orderem Wojennym Virtuti Militari klasy V – krzyż srebrny odznaczono dwóch z w/w:
– kaprala Józefa MAŃKĘ;
– kaprala Leona UBERMANA;4
Nazwiska tych żołnierzy znajdują się w spisie żołnierzy 10.Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej odznaczonych za kampanię 1939 roku w Polsce, stanowiącej załącznik do wspomnień spisanych przez generała Stanisława MACZKA.

foto.9.

Foto.9. Tablica z nazwiskami poległych żołnierzy 10.Brygady kawalerii Zmotoryzowanej, oraz zamordowanych mieszkańców Skomielnej Białej;

 

1. Stanisław MACZEK „Od podwody do czołga” – wydawnictwo Towarzystwo Naukowe KUL Orbis Books (Londyn) Ltd. Lublin – Londyn 1990;

2. Franciszek SKIBIŃSKI „Pierwsza pancerna” – wydawnictwo Czytelnik Warszawa 1966;

3. Mieczysław BORCHJÓLSKI „Z saperami generała MACZKA” – wydawnictwo MON Warszawa 1990;

4. Stanisław MACZEK „Od podwody do czołga” – wydawnictwo Towarzystwo Naukowe KUL Orbis Books (Londyn) Ltd. Lublin – Londyn 1990;

Tekst -(opr) Andrzej Masłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *