41 LAT TEMU ZOSTAŁ PORWANY I BESTIALSKO ZAMORDOWANY KS. JERZY POPIEŁUSZKO
19 października 1984 r. funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa porwali, a następnie zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę. Sprawa szybko się wydała, prawdopodobnie tylko dlatego, że uprowadzony razem z kapłanem jego kierowca zdołał uciec.
Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. był systematycznie nękany i inwigilowany przez milicję i Służbę Bezpieczeństwa. Pomimo tego organizował pomoc materialną dla osób internowanych i ich rodzin, wspierał różnego rodzaju inicjatywy społeczne, m.in. pomagał w akcji sprowadzania z Zachodu leków. W podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki gromadzona była m.in. żywność i leki. Uczestniczył także w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. Wspierał więźniów politycznych. Nagrał kilka z rozpraw, wnosząc na salę sądową magnetofon schowany pod sutanną. Materiał, który wtedy powstał, był emitowany m.in. w radiu Wolna Europa.
Parafrazując słowa św. Pawła: „nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”, ks. Popiełuszko nawoływał, by „zło dobrem zwyciężać”. Jednak przez władze był coraz częściej postrzegany jako polityczny agitator.
30 sierpnia 1983 r. został zatrzymany przez milicję w drodze do Gdyni, gdzie miał wygłosić kazanie. Przewieziono go do komendy milicji, gdzie był przez kilka godzin przetrzymywany. Prokuratura wszczęła przeciwko niemu śledztwo w sprawie „nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL”. Znajdował się pod ciągłą obserwacją SB.
Porwania ks. Popiełuszki dokonali oficerowie SB z IV Departamentu MSW zwalczającego Kościół katolicki: Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski. 19 października 1984 r. wyjechali do Bydgoszczy służbowym fiatem 125p. Na trasie Toruń-Bydgoszcz zatrzymali samochód, którym jechali ks. Popiełuszko oraz jego kierowca Waldemar Chrostowski. Kierowcy funkcjonariusze założyli na ręce kajdanki i knebel na usta. Księdza, który nie chciał wejść do samochodu, oprawcy, bijąc, pozbawili przytomności i wrzucili do bagażnika. Chrostowskiemu w czasie jazdy udało się wyskoczyć z samochodu.
Kiedy porywacze zatrzymali się w Toruniu i otworzyli bagażnik, ks. Popiełuszko zaczął uciekać. Po kilku uderzeniach pałką stracił jednak przytomność i znów został umieszczony w bagażniku. Podczas dalszej jazdy porywacze, obawiając się blokady dróg, zdecydowali się zabić księdza. Przywiązali do jego nóg worek kamieni, usta zakleili plastrem, a następnie wrzucili go do Zalewu Wiślanego w pobliżu Włocławka. Prawdopodobnie jeszcze w tym momencie żył. Źródło- materiały prasowe
Dodaj komentarz