OBRAZY DROGI KRZYŻOWEJ
Historia Drogi Krzyżowej w Skomielnej Białej
Ani w kronice parafii Skomielna Biała, ani w dokumentach parafialnych nie zachowała się żadna wzmianka na temat pochodzenia obrazów Drogi Krzyżowej, które zdobią dziś ściany kościoła pod wezwaniem św. Sebastiana. Z pewnością sprowadzono je tu za czasów księdza proboszcza Władysława Bodzka. Wiele wskazuje na to, że pochodzą z kościoła parafialnego w Skawie i zawisły na ścianach naszej świątyni na przełomie 60 i 70-tych.
Mieszkańcy Skomielnej Białej z którymi rozmawialiśmy o obrazach Drogi Krzyżowej wspominają, że ks. Bodzek „nie miał głowy do papierów”, pochłonięty bez reszty dziełem swojego życia, czyli budową nowego kościoła. Tłumaczy to absolutny brak jakichkolwiek zapisków na ten temat. Nie ma też żadnych świadków tamtych wydarzeń sprzed prawie 40 lat, którzy opowiedzieli by historię sprowadzenia obrazów do Skomielnej Białej.
Następca księdza proboszcza Władysława Bodzka ks. rezydent Antoni Łaciak, który pracę w naszej parafii rozpoczął w 1971 roku, a kilka lat później został jej proboszczem, wspomina, że gdy przychodził do Skomielnej Białej obrazy Męki Pańskiej wisiały już na ścianach świątyni. Potwierdzają to archiwalne zdjęcia z jej wnętrza, z przełomu lat 60 i 70-tych, przedstawiające surowe, niewykończone wewnętrzne ściany kościoła ozdobione już obrazami Drogi Krzyżowej. Ksiądz Łaciak nie przypomina sobie, aby ktoś w ogóle wspominał mu o ich pochodzeniu.
Cała aktualna, skromna wiedza na temat pochodzenia obrazów pochodzi z przekazów ustnych – nielicznych wspomnień starszych mieszkańców wsi, zasłyszanych niegdyś przez nich opowieści. Zważywszy na ówczesną sytuację – opór władzy ludowej przeciwko powstaniu świątyni, problemy z uzyskaniem pozwolenia na budowę kościoła, a w końcu ogrom samej inwestycji – można dojść do wniosku, że fakt sprowadzenia obrazów do kościóa mógł przejść bez echa w natłoku innych, ważniejszych spraw i w efekcie umknął szerszej uwadze.
Z pewnością Męka Pańska nie pochodzi ze starego, barakowego kościoła (stał na terenie obecnego cmentarza), wybudowanego w 1941 roku, w miejscu dawnego kościółka z XVIII wieku, którego spalili niemieccy okupanci na początku II wojny światowej. Ks. Antoni Łaciak, a w ślad za nim wielu mieszkańców naszej wsi potwierdza, że obrazy ze starego kościoła „poszły do Naprawy”, do tamtejszej świątyni.
Starsi wiekiem mieszkańcy Skomielnej Białej wspominają, że wiszące obecnie w kościele obrazy Męki Pańskiej „przyszły ze Skawy”. Potwierdzają to także starsi wiekiem mieszkańcy Skawy, z którymi rozmawialiśmy. Gdy wypytywaliśmy ich o obrazy w Skomielnej Białej mówili „dostaliście je od nas”. Co równie istotne, fakt ten potwierdzają byli proboszczowie skawiańskiej parafii, z którymi udało nam się skontaktować i porozmawiać. Jednak także i tu pojawia się kłopot w postaci braku potwierdzenia tego faktu w dokumentach parafialnych. Skawiańscy proboszczowie znają tę historię tylko ze słyszenia, a tamtejsze księgi parafialne nic na ten temat nie wspominają.
Faktem jest, że ks. Władysław Bodzek, w czasach gdy obrazy trafiły do Skomielnej, był nierzadkim gościem w Skawie, u księdza proboszcza Józefa Rybki. Brał udział w licznych uroczystościach kościelnych, bywał na plebani, o czym informują kroniki tamtejszej parafii.
Przeglądając szczegółowo skawiańskie kroniki parafialne znaleźliśmy dwie ciekawe informacje, które pozwalają domniemywać, albo też potwierdzać opowieści o pochodzeniu naszych obrazów. Otóż pierwsza, lakoniczna wzmianka o Drodze Krzyżowej w kościele w Skawie pochodzi z 26 sierpnia 1936 roku. Cytujemy: „Ksiądz dyrektor zakupił obrazy stacji drogi krzyżowej od firmy Szefer i Spółka w Piekarach na Śląsku”. Firma Szefer istnieje do dziś, i faktycznie, w latach przedwojennych, jak i teraz także, zajmowała się handlem dziełami sztuki sakralnej, w tym obrazami przedstawiającymi Mękę Pańską. Z kolejnego wpisu w kronice parafii Skawa dowiadujemy się, że obrazy Drogi Krzyżowej, zakupione w 1936 roku, doczekały końca lat 60-tych, kiedy to zostały wymienione na gipsowe płaskorzeźby. W skawiańskiej kronice zachował się wpis, który informuje o wymianie obrazów, datowany na rok 1970. Niestety, nie ma jednak ani słowa o tym, co stało się ze „starą” Drogą Krzyżową, a co z naszego punktu widzenia najbardziej istotne – gdzie ją przekazano. Jednak jako że mniej więcej w tym samym czasie kościół w Skomielnej Białej, co już wiemy, wzbogacił się o „nową” Drogę Krzyżową, możemy z dużym prawdopodobieństwem uznać to za kolejny dowód, obok przekazów ustnych, potwierdzający fakt, że obrazy te, za czasów proboszcza Władysława Bodzka, trafiły do Skomielnej Białej.
Osobną sprawą jest kwestia autorstwa tych dzieł, namalowanych na grubym, tekturowym papierze. Podpisane są inicjałami „KS”, niektóre zaś posiadają pełen podpis, który odczytujemy jako „K. Schleibner – Munchen”. Jest też data: 1915 rok.
W zbiorach poświęconych artystom, natrafiliśmy na postać o tym nazwisku. To niemiecki malarz sakralny – Kaspar Schleibner (ur. 1863 w City Hall – zm. 1931 w Monachium). Był on profesorem na Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Malował m.in. obrazy przedstawiające Mekę Pańską. Zdobią one chociażby ściany kościoła Piotra i Pawła w Opolu. Trudno nam jednak oceniać autentyczność naszych obrazów – czy faktycznie wyszły spod pędzla profesora Schleibnera – to zadanie dla historyków sztuki.
Droga Krzyżowa w starych dokumentach
Wzmianek w dokumentach historycznych o Drodze Krzyżowej w Skomielnej Białej zachowało się niewiele. Dwukrotnie wspomina o nich w swojej pracy ks. Józef Urbańczyk, skomielnianin, autor historii naszej parafii. Czytamy w niej, że sama Droga Krzyżowa była tak popularna w Skomielnej Białej, że odprawiano ją tu jeszcze przed powstaniem samodzielnej parafii. Ks. Urbańczyk, cytując parafialne kroniki, pisze, że w roku 1870 Rada Gminy zakupiła obrazy – stacje i za staraniem ks. Józefa Dury proboszcza rabczańskiego sprowadzono z Krakowa ojca Bernardyna, który zaprowadził kanonicznie Nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Nastąpiło to prawdopodobnie w I niedzielę Wielkiego Postu w 1870 r. Na nabożeństwie popołudniowym wspomniany Bernardyn wygłosił kazanie, poświęcił stacje, które następnie zawieszono w kościele i na koniec zainaugurowano nabożeństwo. Kolejny raz parafianie przeżyli taką uroczystość po wybudowaniu kościoła tymczasowego w miejsce spalonego 3 IX 1939 r. Po zakończeniu jego budowy sprawiono nowe stacje i jeden z ojców Reformatów z Krakowa w czasie uroczystej Mszy św. z kazaniem 18 II 1941 r. zaprowadził powtórnie to nabożeństwo (…).
Kolejna wzmianka dotyczy okresu, kiedy proboszczem w Skomielnej Białej był ks. Aleksander Kromer (1898 – 1920). Jak pisze w swojej pracy ks. Urbańczyk „Jego staraniem założono w Skomielnej Białej Bractwo Różańcowe, erygowano Stacje Drogi Krzyżowej, oraz zorganizował pierwsze misje parafialne (…)”.
Stacje Drogi Krzyżowej.
Prowadzenie Drogi Krzyżowej
Najstarszym żyjącym śpiewakiem, czyli osobą, która prowadzi w kościele nabożeństwo Drogi Krzyżowej w okresie Wielkiego Postu, jest pan Stanisław Masłowski z roli Leśniakowej, urodzony 7 sierpnia 1928 roku. Zajmuje się tym już ponad 50 lat.
Jak sam wspomina, już w czasach szkolnych, wujek jego Stanisław Filas „wołał go do śpiewania” na Drodze Krzyżowej. To od niego się uczył tej „profesji”. Przez wiele lat wspólnie prowadzili nabożeństwo – Stanisław Filas czytał, a pan Masłowski śpiewał, co robi zresztą do dziś. Przed śmiercią Stanisław Filas przekazał prowadzenie Drogi Krzyżowej panu Stanisławowi mówiąc mu te słowa: „Przekazuję tobie to i kogo chcesz to se do siebie weź”.
Pan Masłowski potwierdza to, co było napisane w kronikach parafialnych: Droga Krzyżowa cieszyła się dużą popularnością wśród skomielnian. – Dawniej zawsze były tłumy. Ludzi było bardzo dużo, pełen kościół – wspomina. Nieco inaczej niż dziś wyglądało samo nabożeństwo. Trwało dłużej, bo około 40-45 minut, podczas gdy obecnie zajmuje ok. 30 minut. Stanisław Masłowski wspomina też, że odmawiano więcej modlitw i częściej śpiewano.
Powszechnym zwyczajem za jego czasów, dziś już niezwykle rzadkim, było podążanie wiernych za krzyżem. Za śpiewakami i niosącym krzyż, przez kolejne stacje szli wszyscy wierni uczestniczący w nabożeństwie, zaś w ławkach pozostawali wyłącznie ludzie starzy i chorzy. Dziś wierni siedzą lub klęczą w ławkach, a za krzyżem idą tylko prowadzący Drogę Krzyżową. Nie zmieniły się za to pieśni i czytania. To zasługa pana Masłowskiego, który po dziś dzień korzysta m.in. z tekstów pochodzących z modlitewnika, który otrzymał jeszcze od wujka Stanisława Filasa. Nosi on tytuł „Drogi Kalwaryjskie, czyli książka do nabożeństwa służąca dla użytku pątników Kalwaryję Zebrzydowską zwiedzających”. Książka ta została wydana w 1904 roku, a jej autorem jest Ojciec Stefan Podworski, ówczesny kustosz Klasztoru OO. Bernardynów.
Do dzisiaj pozostał też zwyczaj, że Drogi Krzyżowe odprawiane są w czyichś intencjach: np. za zmarłych, za chorych lub za ludzi żyjących w nałogach. Drogę Krzyżową – podobnie jak dziś – kończyły też „wypominki za zmarłych”. Jeden z prowadzących wyczytywał z mównicy nazwiska zmarłych w intencji których ją odprawiano. Zapisane na kartkach nazwiska wręczali mu uczestnicy nabożeństwa, ofiarując też datki pieniężne. Utarł się również zwyczaj, że podczas nabożeństw wielkopostnych w piątek poprzedzający Niedzielę Palmową i w samą Niedzielę Palmową, datki zbierane były na msze święte, które po okresie Wielkiego Postu odprawiano za zmarłych i w intencji uczestników Drogi Krzyżowej. Ten zwyczaj również zachował się do dziś.
Tekst: Robert Miśkowiec
Fotografie: Zbigniew Kraus i Andrzej Masłowski
Dodaj komentarz