80.ROCZNICA ZWYCIĘSKIEJ BITWY II KORPUSU POLSKIEGO O MONTE CASSINO 18 MAJA 1944 – 18 MAJA 2024
„Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”- Józef PIŁSUDSKI W tym roku mija osiemdziesiąta
rocznica bitwy o Monte Cassino, w której okrył się sławą 2. Korpus Polski. Monte Cassino to góra, którą szturmowały liczne alianckie oddziały, a walki o nią trwały od stycznia do maja 1944 roku, bitwa ta uznawana jest za jedną z najkrwawszych bitew II wojny światowej. Monte Cassino Nasze granice naszli znienacka, słupy graniczne zewsząd zrąbali… Idzie Kresowa, idzie Karpacka w dymie eksplozji, w huku batalii. Nasze granice?… – trzeba ich szukać w rytmie kaemów, w chrzęście pancerzy. My już to wiemy, stara nauka polskich tułaczy, polskich żołnierzy. Idzie Karpacka, idzie Kresowa, walą armaty, trzeszczą spandau-y. Tu nam nie ujdzie, tu się nie schowa wróg uzbrojony w broń doskonałą. Idzie Kresowa, idzie Karpacka, każda bojowo chrzęszcząc maszyną. My was znajdziemy, choć po omacku, w Monte Cassino! W Monte Cassino! Padnie nas wielu w pięknej Italii, żywi umarłych grzebmy i liczmy, potem pójdziemy dalej i dalej stawiać, przestawiać słupy graniczne. Nasze granice? – „Póki żyjemy”, wszędzie, gdzie nasi walczą i giną. Gniewnie idziemy, krwawo idziemy, nasze granice w Monte Cassino. Władysław Broniewski Zanim jednak polscy żołnierze pojawili się w Italii droga ich wiodła z bezkresnych, śnieżnych bezkresów sowieckiej Rosji, gdzie ludzie ci trafili w latach 1939 -1941 jako jeńcy wojenni, deportowani – „specprzesiedleńcy”, „wrogowie ludu” – więźniowie GUŁ-agów, żołnierze sowieckich „strojbatalionów”. Ludzi tych z łagrów, więzień i obozów oraz szeregów RKKA wyrwała układ, jaki po wybuchu wojny niemieckosowieckiej 22 czerwca 1941 roku zawarł z zaborcą i okupantem rząd Rzeczypospolitej na uchodźctwie. Podpisany dnia 30 lipca 1941 roku układ SIKORSKI-MAJSKI zawarty został pod presją Rządu Wielkiej Brytanii, podpisany w pośpiechu „…miał liczne braki i usterki. Nie satysfakcjonował wielu polskich polityków, gdyż brak było w nim wzmianki o granicy polsko-sowieckiej z 1939 roku…”. Na podstawie osobnej zawartej z sowietami umowy wojskowej w Związku Sowieckim miała powstać Polska Armia (jej pełna oficjalna nazwa to – Armia Polska w ZSRS), sformowana się z obywateli polskich przebywających na terenie sowietów. Dane przekazane przez stronę sowiecka polskiej misji wojskowej kierowanej przez generała Zygmunta BOHUSZA-SZYSZKĘ mówiły o przetrzymywanych w niewoli 1.000 oficerach (obóz w Griazowcu) i 20.000 szeregowych (przetrzymywanych w obozach w Juży, Suzdalu i Starobielsku). Początkowo zamierzano sformować dwie dywizje piechoty, których stan osobowy ustalony został na 25.000 ludzi „…generałowie ANDERS i BOHUSZ-SZYSZKO uważali, że na terenie ZSRR powinno znajdować się około 1.500.000 obywateli polskich wywiezionych w latach 1939-1941 z Kresów Wschodnich, wśród nich kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy wziętych do niewoli sowieckiej we wrześniu 1939 roku. Dlatego tez podaną przez sowietów liczbę przyjęto jako stan wyjściowy dla przyszłej organizacji armii…”. Rozpoczęto formowanie 5 i 6 Dywizji Piechoty. Do polskiego wojska zaczęli zgłaszać się Polacy zwalniani z łagrów i więzień na podstawie tzw. „amnestii”, o której dekret dnia 12 sierpnia 1941 roku wydało Prezydium Rady Najwyższej ZSRS. Ludzie przybywający do ośrodków formującej się armii byli schorowani, słabi fizycznie gdyż „…zdrowych…władze obozowe przetrzymywały w niewoli, nie chcąc tracić darmowych robotników. Tylko dzięki licznym interwencjom, wielokrotnie wskazującym konkretne osoby, udało się uzyskać zwolnienie wielu osób…”. Nasi rodacy przetrzymywani w sowieckich obozach GUŁ-agu dowiadywali się o istnieniu punktów rekrutacji tworzącej się armii i starali się dotrzeć do punktów zbornych dla uwalnianych z więzień, i obozów obywateli Rzeczypospolitej, „…jednakże przez dwa pierwsze miesiące po amnestii do obozów ANDERSA dotarło zaledwie sto tysięcy wywiezionych, wliczając w to kobiety i dzieci. Na terenie Związku Sowieckiego pozostawały setki tysięcy rodaków, których nie poinformowano o amnestii albo nie wypuszczono z gułagów…”. Związek sowiecki był krajem, gdzie nie było możliwości swobodnego przemieszczania się ludności bez stosownego zezwolenia, „…kiedy rząd sowiecki ogłosił dla Polaków amnestię, z obozów pracy przymusowej na północy wylały się masy ludzkie dążące na południe. Były to tłumy obdartych nędzarzy w stanie ostatecznego wycieńczenia; ich trupy zaścielały miast południowo-wschodniej Rosji. Z tych półżywych ludzi tworzono armię …”. Przemieszczanie się po terytorium sowietów utrudniała ponadto wojna, brak sprawnej komunikacji, co na ogromnych przestrzeniach jest nieodzowne, zwłaszcza dla wycieńczonych praca ponad siły, wyniszczonych fizycznie i często schorowanych ludzi. Podróż utrudniał także sowiecki system reglamentacji podstawowych środków potrzebnych do przetrwania na tej nieludzkiej ziemi gdzie „…zdobycie funta chleba uchodzi…za szczęście…nadzór policyjny i bezgraniczna przestrzeń azjatyckiego kontynentu odbierają wszelka nadzieję ucieczki…”. Przy organizacji Armii Polskiej jej dowódca generał Władysław ANDRES postanowił wykorzystać także tych ludzi, o których było wiadomo, że podjęli współprace z sowiecka policja polityczna – NKWD. Szefem sztabu 5.Dywizji Piechoty został pułkownik Zygmunt BERLING – agent NKWD, generał ANDERS uważał bowiem, że „…jest on dobrze widziany przez Sowietów, co może ułatwić organizacje i pracę 5.Dywizji…”. Wraz z „ochotnikami” do rejonów formowania armii przybywali także ich bliscy szukając możliwości poprawy swojego tragicznego losu. Sowieci pomimo licznych deklaracji ograniczali dostawy żywności, wyposażenia, umundurowania, sprzętu i uzbrojenia dla formujących się polskich jednostek. W tych warunkach organizacja wojska posuwała się wolno wszak dla sowietów „…była to armia zależna od rządu emigracyjnego w Londynie…” zatem „…rządcy rosyjscy, patrzyli na tę armię jak na armie klasowego wroga; na równi z Anglikami i Amerykanami był to aliant tylko chwilowy…”. Ponadto Sowieci nalegali, aby formowane jednostki natychmiast ruszały na front do walki ze zbliżającymi się wtedy do Moskwy Niemcami, co było sprzeczne z zawartą umową wojskową. Wojskowa współpraca polsko-sowiecka pozostawiała wiele do życzenia pomimo osobistego zaangażowania Naczelnego Wodza generała Władysława SIKORSKIEGO i dowódcy Armii Polskiej generała Władysława ANDERSA, którzy nie wahali się interweniować u najwyższych czynników sowieckich w sprawie tworzonego wojska i losu polskich obywateli rozsianych po bezkresach Związku Sowieckiego. Nowe trudności pojawiły się w 1942 roku, – Sowieci nabrali pewności siebie po zwycięstwie odniesionym w bitwie pod Moskwą. Ograniczenia dostaw żywności dla polskiego wojska stały się główną przyczyną braku możliwości jego dalszej rozbudowy. Ponadto bez rzetelnej odpowiedzi ze strony władz sowieckich pozostawało zapytanie o losy oficerów – jeńców obozów specjalnych NKWD w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. W związku z narastającymi trudnościami w zaopatrzeniu po spotkaniu generała ANDERSA z sowieckim dyktatorem Józefem STALINEM dnia 18 marca 1942 roku ustalono, że armia Polska otrzyma 44.000 racji żywnościowych a „…nadwyżka żołnierzy ponad tę liczbę miała być ewakuowana do Iranu…Od 24 marca do 4 kwietnia przez Krasnowodzk ewakuowano do Persji 33.069 żołnierzy oraz 10.789 cywilów w tym 3.000 dzieci…”. Po ewakuacji części wojska do Persji pogłębiły się trudności w zaopatrzeniu pozostałej w sowietach części polskiego wojska „…coraz częściej dochodziło do sowieckich prowokacji w stosunku do żołnierzy polskich…”. W dniu 3 czerwca 1942 roku dowództwo Armii Polskiej w ZSRS w trakcie odprawy w Jangi-Jul podjęło decyzję o rozpoczęciu starań o ewakuację całego polskiego wojska z terenu sowietów do Persji. Dowódca Polskiej Armii w ZSRS przejrzał podwójną grę sowieckiego dyktatora „…dla którego przydatne mogło być tylko wojsko podporządkowane i kierowane przez władze sowiecki…”. Dalsza ewakuacja wojska polskiego do Persji odbyła się po rozmowach wojskowych brytyjsko-sowieckich, w wyniku, których postanowiono ewakuować do Persji „…70.000 żołnierzy i osób cywilnych…Pierwszy transport wyruszył 5 sierpnia, ostatni 22 sierpnia… w sumie w marcu i w sierpniu zostało ewakuowanych do Persji (Iranu) 116.543 ludzi, wśród nich 78.631 żołnierzy…”. Na terenie Persji Armia Polska przeszła reorganizację, generał SIKORSKI postanowił, „…że na Środkowym Wschodzie…powstanie licząca 61.000 żołnierzy Armia Polska…”. Jako pierwsza wielka polska jednostka bojowa pełna gotowość bojową miała osiągnąć 3.Dywizja Strzelców Karpackich (3.DSK) – jednostka zorganizowana na bazie „szczurów Tobruku”, czyli Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. Jednostka ta przeorganizowana i dozbrojona z uzupełnionymi stanami osobowymi według planów brytyjskich gotowość bojową miała osiągnąć 1 maja 1943 roku. W wyniku reorganizacji polskie oddziały przyjęły strukturę brytyjską i były przygotowywane do wystąpienia zbrojnego na ówczesnym teatrze wojny. Zmiany te dotyczyły szczególnie 5.Dywizji Piechoty, która formowana jako pierwsza była organizowana na etacie sowieckiej lekkiej dywizji strzeleckiej – nieprzystosowanej do wymogów ówczesnego pola walki jednostki liczącej około 11.000 oficerów i żołnierzy, bez własnej artylerii, broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej. Przeformowana 5.Dywizja Piechoty „…otrzymała miano 5.Kresowaj Dywizji Piechoty (5.KDP), a jej brygady nazwy wołyńskiej i lwowskiej…”. Armia Polska na Wschodzie – bo tak brzmiała teraz oficjalna nazwa jednostek stacjonujących w Persji została przesunięta na teren Iraku, gdzie strzegła przełęczy górskich i pól naftowych. Jednostki polskie regenerowały w tym czasie siły, oraz przechodziły wszechstronne szkolenie – w tym w walce w górach. Pod koniec maja i w pierwszych dniach czerwca 1943 roku bazy oddziałów 3.DSK i 5.KDP wizytował Naczelny Wódz – generał Władysław SIKORSKI, który „…wydał wiele zarządzeń, z których najważniejszym było wyłonienie z Armii Polskiej na Wschodzie związku taktycznego, który otrzymał nazwę 2.Korpusu. Wbrew sugestiom wielu polskich polityków generał SIKORSKI pozostawił na stanowisku dowódcy armii generała ANDERSA, uważając go za doskonałego organizatora i wybitnego dowódcę…”. W skład 2.Korpusu weszły 3.DSK, 5.KDP, oraz 2.Warszawska Brygada Czołgów, a także oddziały broni i służb. W połowie stycznia 1943 roku podczas konferencji w Casablance zapadła decyzja o przeprowadzeniu przez aliantów operacji „Husky” – lądowania na Sycylii. W połowie sierpnia 1943 roku rząd sprzymierzonych do tej pory z Niemcami Włoch podjął tajne rokowania z aliantami. Włosi zaproponowali aliantom lądowanie w ważnych strategicznie a obsadzonych w tym czasie przez ich oddziały portach w Livorno i Ankonie. Alianci mieli jednak własne plany, ponadto nie wierzyli w szczerość intencji niedawnych sojuszników HITLERA. Niemcy w przeciwieństwie do aliantów nie tracili czasu. Widząc chwiejną postawę Włochów wzmocnili swoje siły na Półwyspie Apenińskim. Rozpoczęli także pospieszną rozbudowę umocnień tak zwanej „…Linii Gustawa ze szczególnym uwzględnieniem masywu Monte Cassino…”. Nowy dowódca niemieckich sił na terenie Włoch feldmarszałek Albert KESSERLING „…w tym miejscu zamierzał stawić opór aliantom kierującym się na Rzym…We włoskiej wyższej szkole wojennej od lat w czasie wykładów podkreślano, że masyw Monte Cassino stanowi naturalną przeszkodę terenową dla próbujących się wedrzeć od południa do Rzymu armii wroga…”. Monte Cassino spełniło pokładane w nim przez obrońców nadzieje – na długi czas zatrzymało armie aliantów, które musiały stoczyć cztery bitwy, aby zdobyć te niemiecką pozycję. Pierwszą bitwę o Rzym, do którego droga wiodła przez te „krwawą górę” brytyjski generał ALEXANDER rozkazał zacząć 12 stycznia 1944 roku i trwała ona do 12 lutego 1944 roku. Jako pierwszy do walki z umocnionymi Niemcami walczył Francuski Korpus Ekspedycyjny, w skład, którego wchodziły jednostki marokańskie i algierskie, Brytyjczycy z X.Korpusu i amerykański II.Korpus. Niemcy bronili się skutecznie, tym bardziej, że ich w skład ich Grupy Armii „C” wchodziły jednostki złożone z weteranów walk w Związku Sowieckim – w tym pod Stalingradem. W czasie tej operacji amerykanie desantowali swoje wojska pod Anzio, lecz brak aktywności na zdobytym przyczółku pozwolił Niemcom na wykonanie przeciwnatarcia i dalsze skuteczne blokowanie drogi do „Wiecznego Miasta”. Po zakończeniu tej bitwy dowodzący aliantami „…generał ALEXANDER wspominał: »Pierwsza bitwa o Cassino była niemieckim sukcesem, jego powstrzymanie było teraz sprawą prestiżu«…”. Druga bitwa o Monte Cassino rozpoczęła się 15 lutego i trwała trzy dni do 18 lutego 1944 roku. Bitwę tym razem rozpoczęło alianckie lotnictwo „…do ataku na klasztor wyleciały 142 samoloty B-17. Na swoich pokładach miały one 353tony bomb zapalających i burzących…”. W sumie tego dnia amerykanie bombardowali klasztor trzy razy a „…na wzgórze klasztorne o powierzchni 2 km kwadratowe spadło 576 ton bomb. Oprócz zniszczenia klasztoru Benedyktynów bombardowanie spowodowało również śmierć 250 cywilów, którzy szukali schronienia w jego murach…”. Należy dodać, że przeprowadzone przez amerykanów bombardowanie nie przyniosło zamierzonego rezultatu, Niemcy w wyniku alianckiej „ofensywy medialnej” poprzedzającej decyzję o bombardowaniu wcześniej wycofali swoje jednostki z okolicy klasztoru. Brytyjski generał FULLER, napisał „…jedynym skutkiem tego niszczycielskiego bombardowania było to, ze zamieniono klasztor w fortecę, obrona bowiem kupy gruzów i ruin jest łatwiejszą i wygodniejszą operacja niż obrona budynku. Nie tylko bowiem ma się pod ręka materiał do budowy umocnień, lecz także nie ma dachów ani podłóg, które waliły by się na obrońców. I dlatego bombardowanie klasztoru było nie tyle aktem wandalizmu, ile czysta głupota z taktycznego punktu widzenia…”. Po bombardowaniu do walki o klasztor ruszyli Brytyjczycy, a po nich jednostki indyjskie, które poniosły ciężkie straty tak jak ich poprzednicy. Po wojskach z Indii przyszła kolej na Nowozelandczyków, i walczący w składzie ich dywizji batalion Maorysów. Jednostki te także nie wykonały powierzonego im zadania i nie zdobyły klasztornego wzgórza bronionego przez niemieckich spadochroniarzy. Trzecia bitwa o Monte Cassino rozpoczęła się 15 marca 1944 roku i trwała do 26 marca 1944 roku. Rozpoczęły ja wojska II.Korpusu Nowozelandzkiego jednak „…Dowództwo Głównych Alianckich Sił Śródziemnomorskich nie wyciągnęło żadnych wniosków z dwóch poprzednich operacji, co stawiało powodzenie nowej bitwy pod znakiem zapytania…”. Do ataku na miasto Cassino i wzgórze klasztorne oprócz żołnierzy z Nowej Zelandii ponownie ruszyli żołnierze z Indii. 20 marca 1944 roku nastąpiło załamanie pogody i w masywie Monte Cassino zaczął padać śnieg. Załamanie pogody wyeliminowało z wali alianckie lotnictwo, które panowało w powietrzu, pozwoliło to dowództwu wojsk niemieckich na reorganizacje obrony na „Linii Gustawa”. Aliancka przewaga w artylerii i lotnictwie zmuszała Niemców do rozbudowy systemu umocnień. Budowane schrony pozwalały obrońcom rozpraszać ogień artylerii aliantów, dawały im schronienie. Ukształtowanie terenu powodowało, że stanowiska niemieckie górowały nad stanowiskami zajmowanymi przez wojska aliantów. Niemcy wykorzystywali także do maksimum zalety terenu, aby zamaskować swoje stanowiska ogniowe i schrony. Czwartą bitwę o Monte Cassino miały stoczyć wojska 2.Korpusu Polskiego. Zadanie to powierzono żołnierzom generała ANDERSA dnia 24 marca 1944 roku w trakcje narady u dowódcy 8.Armii Brytyjskiej generała LESSE. Generał ANDERS tak wyraził swoją opinie o bitwie, która czekała jego żołnierzy „…Monte Cassino to twierdza, o którą walczyło wiele narodów, to twierdza znana na cały świat. Jeśli odmówię, kto korpus (2.Korpus Polski – przypomnienie A.M.) będzie użyty w dolinie rzeki Liri, gdzie natarcie przyniesie również ciężkie straty, lecz rozrzucone na dłuższy okres czasu. Jeśli zdobędziemy Monte Cassino, a zdobyć je musimy, wysuniemy sprawę polska – obecnie tak tłamszona – na czoło zagadnień świata i damy rządowi polskiemu nowy atut w obronie naszych praw. Wydaje mi się, że w obecnych warunkach dla dobra przyszłości narodu i jego dalszych pokoleń zestawienie zysków i strat – przy wykonaniu tego zadania – daje nam saldo dodatnie i stąd też straty przypuszczalne 3.500żołnierzy musimy wziąć na swoje sumienie…”. Na decyzje generała Władysława ANDERSA miało wpływ przemówienie brytyjskiego premiera Winstona CHURCHILA, który w Parlamencie mówił o konieczności ustępstw terytorialnych ze strony polski na rzecz jej wielkiego wschodniego sąsiada, oraz fala sowieckiej propagandy wymierzonej w rząd Rzeczypospolitej w Londynie, oraz polskie Siły Zbrojne jemu podległe. W związku przybyciem na inspekcję 2.Korpusu Naczelnego Wodza generała Kazimierza SOSNKOWSKIEGO generał Anders przedstawił mu plan użycia wojsk polskich w zbliżającym się alianckim natarciu. Naczelny Wódz był sceptyczny, uważał że straty polskie będą ogromne a wynik bitwy o wzgórze klasztorne i tak nie jest przesądzony. Nowa operacja aliantów otrzymała kryptonim „Diadem”. 2.Korpus Polski rozpoczął zajmowanie pozycji wyjściowych do bitwy w nocy z 23 na 2 kwietnia 1944 roku, luzując na pozycjach brytyjska 78.Dywizje Piechoty „…25 kwietnia w dowództwie 2.Korpusu odbyła się odprawa, na której generałowie DUCH (3.DSK) i SULIK (5.KDP) przedstawili swoje uwagi do planu przyszłych działań ich dywizji w masywie Monte Cassino…”. Polskie natarcie rozpoczęło się w nocy z 11 na 12 maja 1944 roku. 3.DSK nacierała na wzgórze 593 i na farmę Massa Albaneta. Obrońcy stawiali zaciekły opór, lecz „Karpatczykom” udało się opanować wzgórze. Straty wśród nacierających były jednak bardzo wysokie, dochodziły w niektórych pododdziałach nawet do 70%. W zawiązku z trudnościami w uzupełnieniu stanów i przegrupowaniu oddziałów na pierwszej linii, oraz ograniczonymi możliwościami zaopatrywania ich w amunicję i żywność nocą z 12 na 13 maja dowództwo rozkazało wycofać się pododdziałom na pozycje wyjściowe. 5.KDP nacierała na wzgórze „Widmo” i dalej na wzgórze 575. „Kresowiacy” do godzin rannych 12 maja opanowali „Widmo”, lecz dalsze natarcie na wzgórza San Angelo i 517 załamało się w ogniu niemieckim, po którym nastąpiły liczne kontrataki niemieckiej 1.Dywizji Strzelców Spadochronowych. Kontrataki niemieckie powodowały duże straty w batalionach 5.KDP, czego następstwem było podjęcie decyzji o przerwaniu dalszego natarcia oddziałów 5.KDP i przegrupowaniu sił. Oceniając pierwsze natarcie dowodzonego przez siebie 2.Korpusu generał ANDERS pisał: „…Natarcie… w dniu 12 maja nie odniosło spodziewanego sukcesu taktycznego, poza zużyciem oddziałów nieprzyjaciela, natomiast sukces operacyjny należy oceniać jako poważny, albowiem dzięki zaangażowaniu gros ognia na masyw Monte Cassino, nieprzyjaciel skierował na XIII.Korpus znacznie mniejszą część swoich środków i nie zdołał przeszkodzić XIII.Korpusowi w uzyskaniu przyczółka. Gros sił piechoty przeciwnika była w tym czasie zaangażowana na kierunku natarcia Korpusu Polskiego…”. Analizy swoich działań w czasie pierwszego natarcia, oraz poniesionych w jego trakcie strat dokonali także dowódcy obydwu współpracujących z sobą dużych jednostek Korpusu Polskiego. W ocenie tej uwzględniono także wymogi, jakie przed żołnierzami stawiało nowoczesne pole walki „…przygotowanie psychiczne żołnierzy do nowoczesnej walki okazało się niewystarczające. Wytrzymanie tego natężenia ognia artylerii i moździerzy nie stoi na poziomie. Należy to przypisać w dużej ilości wypadków słabemu stanowi nerwów, starganych bądź przeżyciami (w Rosji bądź na skutek wieku)…”. Brak sukcesu natarcia, oraz rozkaz powrotu na pozycje wyjściowe odbił się niekorzystnie na morale walczących z dużym poświęceniem oddziałów. Generał Nikodem SULIK dowódca 5.KDP pisał: „…Krwawe, a bez rezultatu walki o opanowanie Widma w nocy z 11 na 12 i w dniu 12 maja spowodowały w oddziałach 5.Kresowej Dywizji Piechoty poważny wstrząs psychiczny…”. Dowództwo Korpusu Polskiego przygotowało plan kolejnego natarcia. Pomocne okazały się doświadczenia zdobyte w pierwszym – nieudanym szturmie. Dzięki poświeceniu żołnierzy rozpoznano szereg zakrytych stanowisk niemieckich, rozpoznano system ich flankujących się nawzajem ogni tak z broni maszynowej, jak również artyleryjskich i moździerzowych. Bogatsze o te doświadczenia zdobyte w krwawych walkach polskie bataliony przygotowywały się do ostatecznego szturmu. Ostateczne natarcie polskich dywizji ruszyło na Monte Cassino w nocy 16 maja. Zadania postawione 3.Dywizji Strzelców Karpackich dowodzonej przez generała Bronisława DUCHA były identyczne jak w pierwszym natarciu. Bataliony 3.Dywizji miały opanować wzgórze 593 zadanie to przypadło 4.Batalionowi Strzelców Karpackich i farmę Massa Albaneta, która miał opanować 6.Batalion Strzelców Karpackich. Tym razem działania strzelców karpackich wspierały czołgi 4.Pułku Pancernego. Czołgi mogły poruszać się po polu walki dzięki pracy saperów, którzy pod ogniem niemieckim rozminowali i oznaczyli przejścia w polach minowych. „Karpatczycy” jeszcze tej samej nocy, której ruszyło natarcie opanowali wzgórze 593, a następnie 569. Zadaniem 5.Kresowej Dywizji Piechoty było w pierwszym rzędzie odzyskanie wzgórza „Widmo”, oraz zdobycie wzgórza San Angelo, a następnie wzgórz 575. „Kresowiacy” opanowali wyznaczone punkty – 16.Lwowski Batalion Strzelców opanował „Widmo”, a 17.Lwowski Batalion Strzelców opanował wzgórze San Angelo. Natarcie polskie osiągnęło wyznaczone punkty, oddziały posuwały się do przodu łamiąc w walce opór niemiecki. W tym samym czasie brytyjski XIII.Korpus walczył w dolinie rzeki Liri, a Francuski Korpus Ekspedycyjne zdobył Santa Olivia – ważny węzeł niemieckiej obrony. Obawiając się okrążenia Niemcy pozostawiając osłony wycofali się z zajmowanych pozycji, bitwa o wzgórze klasztorne była wygrana. 18 maja 1944 roku „…o godzinie 10.20 patrol 12.Pułku Ułanów zatknął białoczerwony sztandar na gruzach Monte Cassino. Twierdza niemiecka zagradzająca drogę do Rzymu padła. Zwycięstwo osiągnięto dzięki męstwu żołnierza polskiego i wspólnemu wysiłkowi wojsk sprzymierzonych…”. Choć walki ciągle trwały, zwłaszcza na odcinku 5.KDP jeszcze tego samego dnia oddziały polskie nawiązały bezpośrednią styczność a oddziałami brytyjskimi walczącymi w dolinie rzeki Liri. Generał ANDERS polecił zatknąć na ruinach klasztoru oprócz flagi polskiej także sztandar Brytyjski. Opis niedawnej bitwy pozostawmy dowódcy 2.Korpusu Polskiego „…zwały niewystrzelonej amunicji każdego kalibru i każdej broni. Wzdłuż ścieżki górskiej – bunkry, schrony, wysunięte punkty opatrunkowe. Białe taśmy wytyczają rozminowaną drogę. Gdzieniegdzie stosy min. Trupy żołnierzy polskich i niemieckich, czasem splecione w ostatnim śmiertelnym zwarciu. Powietrze przesycone wyziewami rozkładających się zwłok. Dalej czołgi, niektóre wywrócone, z zerwanymi gąsienicami, inne tak jakby miały ruszyć dalej do natarcia, polskie i amerykańskie z poprzednich walk, wszystkie zwrócone lufami ku klasztorowi. Zbocza wzgórz, zwłaszcza od strony mniejszego natężenia ognia, tonęły w powodzi czerwonych maków. Z dębowego gaju, tzw. Doliny Śmierci, zostały tylko okaleczone kikuty drzew bez jednego choćby liścia przeważnie bez gałęzi, gęsto nabite żelazem. Na wzgórzach lej obok leja, krater obok krateru, po bombach i granatach. Wśród nich walające się strzępy mundurów, porozrzucane hełmy sojusznicze i niemieckie, karabiny ręczne i maszynowe, granaty ręczne, skrzynki amunicyjne, zwoje drutów kolczastych i pułapki minowe na każdym kroku. Wszystko świadczy o zażartości boju. A potem ruiny klasztoru. Z daleka rysuje się zachodnia ściana, jedyna ocalała, na której powiewają sztandary…”. … Pod koniec 1944 roku zaczęto wznosić na miejscu bitwy Polski Cmentarz Wojenny. Powstał on pomiędzy wzgórzem 593 a Monte Cassino, w miejscu o tyle wymownym, że tędy szły główne natarcia 3.KDP w kierunku klasztoru. Uroczyste otwarcie cmentarza odbyło się 1 września 1945 roku. Na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino spoczęło 1.072 żołnierzy Rzeczypospolitej, wyprowadzonych przez generała Władysława ANDERSA z „nieludzkiej ziemi”. Na płycie cmentarza wykuto sentencje „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie” oraz „Za naszą i waszą wolność my żołnierze polscy oddaliśmy Bogu ducha, ciało ziemi włoskiej, a serca Polsce”. O żołnierzach, których pozbawiono Ojczystej ziemi mówi wiersz Jana LECHONIA pt: „PRZYPOWIEŚĆ” Żołnierz, który zostawił ślady swojej stopy Na wszystkich niedostępnych drogach Europy, Szedł naprzód, gdy nie mogli najbardziej zajadli, I wdzierał się na szczyty, z których inni spadli, Zdobywszy wolność innym dłońmi skrawionemi, Dowiedział się nareszcie, że sam nie ma ziemi. I wtedy któs rozumny, nie rozumny szałem, Powiedział mu” „Od dawna wszystko to wiedziałem, Wiedziałem, że nikt twoich ran ci nie odwdzięczy, Bo czym krew, co płynie, przy złocie, co brzęczy, I nigdy nikt nie liczył leżących w mogile, Bo czym jest duch anielski przy szatańskiej sile? Jak żal mi, że ci oczy nareszcie otwarto! I powiedz sam mi teraz, czy to było warto.” A żołnierz milczał chwilę i ujrzał w tej chwili Tych wszystkich, którzy legli w cudzoziemskim grobie, Co mówili: „Wrócimy”, nie myśląc o sobie. I widzi jakichś jeźdźców w tumanach kurzawy, I słyszy dźwięk mazurka i tłumu wołanie. Dąbrowski z ziemi włoskiej wraca do Warszawy. „Czy warto…?” Odpowiedział: „Ach! śmieszne pytanie!” Pomimo wysiłku zbrojnego Polskich Sił Zbrojnych walczących u boku zachodnich aliantów większości ich żołnierzy nie było dane wrócić do swoich domów. Ich „rodzinne gniazda” Kresy II Rzeczypospolitej z Wilnem i Lwowem znalazły się za granicami „odrodzonej” po II Wojnie Światowej, a znajdującej się w sowieckiej strefie wpływów Polski. Tak zadecydowali sojusznicy w trakcie konferencji w Teheranie Jałcie i Poczdamie. W tej „Ludowej” Polsce na żołnierzy 2.Korpusu Polskiego nie czekano – byli wrogami klasowymi, z czasem uznano ich nawet za zdrajców, nie chcieli wszak walczyć „ramie w ramię” z „bratnią” Czerwona Armią. Ci, którzy wrócili do Polski Ludowej znaleźli się pod ścisłą kontrolą władz bezpieczeństwa – byli inwigilowani i prześladowani. Przeważająca część żołnierzy polskich formacji na zachodzie pozostała na emigracji, musieli zaczynać swoje życie od początku na obczyźnie, większość z nich osiadła we wszystkich krajach Imperium Brytyjskiego do Kanady, przez RPA, aż po Australię. Do grona żołnierzy 2.Korpusu Polskiego – tułaczy bez Ojczyzny – możemy zaliczyć także starszego ułana Jana MIŚKOWICA z Pachurówki (syna Wojciecha i Małgorzaty zd. BAL, urodzonego w 1915 roku w Skomielnej Białej) – żołnierza 12.Pułk Ułanów Podolskich, wchodzącego w skład 3.Dywizji Strzelców Karpackich (w opowieści Marii ZAWADZKIEJ – „Historia Skomielnej Białej” nie jest wymieniony z imienia – przypomnienie A.M.). Ułana Jana MIŚKOWCA we wrześniu 1939 roku wzięli do niewoli sowieci, a ślepy los i zarządzenia władz bolszewickich rzucił go w północne obszary azjatyckiej części Sowieckiej Rosji. Jan MIŚKOWIEC opuścił „komunistyczny raj” wraz z Armią Polska generała Władysława ANDERSA, przeszedł jej tułaczy szlak, przez trzy kontynenty, brał udział w zmaganiach bojowych na Półwyspie Apenińskim. Po zakończeniu II Wojny Światowej, podobnie jak jego koledzy, żołnierze II Korpusu „…nie wrócił do Polski … trafił nie wiadomo jakimi drogami do Argentyny, ożenił się z Włoszką…”. Los swoich żołnierzy podzielili ich dowódcy generał Władysław ANDERS został dnia 26 września 1946 roku pozbawiony obywatelstwa polskiego przez Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Generał Władysław ANDERS zmarł dnia 12 maja 1970 roku w Londynie, jest pochowany wraz ze swoimi żołnierzami na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino. W tradycji pielgrzymek parafialnych ze Skomielnej Białej, które odbywały się od 1986 roku, a którym przewodził ksiądz Antoni ŁACIAK było odwiedzanie cmentarzy polskich we Włoszech. Oprócz Loretto obowiązkowe było odwiedzanie miejsca tej najkrwawszej bitwy polskiego żołnierza na terenie Włoch w czasie II Wojny Światowej Monte Cassino – okupionego ogromną daniną krwi naszych rodaków. opracował: a.m. W przygotowaniu opracowania wykorzystano I.źródła 1.Kroniki i dokumenty Parafii Rzymsko-katolickiej pod wezwaniem Św. Sebastiana w Skomielnej Białej – rękopisy i druki – Archiwum Parafii Rzymsko-katolickiej w Skomielnej Białej: a)księga „Liber Natorum et Baptistatorum”, 2.Dokumenty Szkoły Podstawowej im. Władysława ORKANA w Skomielnej Białej – druk i rękopis – Archiwum Szkoły Podstawowej im. Władysława ORKANA w Skomielnej Białej: a)„Szkoła Ludowa II klasowa w Skomielnej Białej Katalog główny wraz z wykazem klasyfikacyjnym”, 3.Maria ZAWADZKA „Historia Skomielnej Białej” – maszynopis – Skomielna Biała 1970, II. opracowania II.1. druki 4.Władysław ANDERS „Bez ostatniego rozdziału Wspomnienia z lat 1939-1946” – Bellona – Warszawa 2007, 5.Melchior MAŃKOWICZ „Monte Cassino” – PAX – Warszawa 1989, 6.Zbigniew WAWER „Monte Cassino walki 2. Korpusu Polskiego” – Bellona – Warszawa 2009, 7.Lynne OLSON i Stanley CLOUD „Sprawa Honoru” – AMF – Warszawa 2004, 8.Czesław MIŁOSZ „Zniewolony umysł” – Mediasad – Kraków 2004, 9.Piotr ŁYSAKOWSKI „Kłamstwo Katyńskie” – Biuletyn IPN nr 5 – 6/2005 10.Tadeusz A. KISIELEWSKI „Katyń zbrodnia i kłamstwo” – Rebis – Poznań 2008 11.Stanisław JACZYŃSKI „Ocaleni od zagłady losy oficerów polskich ocalałych z masakry katyńskiej” – Bellona Warszawa 2012, 12. Mark SOŁONIN „Pranie mózgu Fałszywa historie Wielkiej Wojny” – Rebis Poznań 2013, 13.Józef CZAPSKI „Na nieludzkiej ziemi” – Znak – Kraków 2011, 14.Aileen ORR „Niedźwiedź Wojtek niezwykły żołnierz Armii Andersa” – Replika – Poznań 2010, 15.Norma DAVIES „Szlak nadziei Armia Andersa marsz przez trzy kontynenty” – Rosikon – Warszawa 2020, 16.Bolesław DAŃKO „Nie zdążyli do Andersa” – Unicorn – Londyn 1992, 17.Henryk STAŃCZYK, Stefan ZWOLIŃSKI „Wojsko Berlinga i Żymierskiego” – RYTM – Warszawa 2015, II.2. w formacie elektronicznym 18. 3.Dywizja Strzelców Karpackich – http://www.montecassino.eu/3dsk/, 19.Tomasz STEMPOWSKI „Monte Cassino, Senio, Bolonia… o 3.Dywizji Strzelców Karpackich” – artykuł – 15.05.2022r. – Przystanek Historia – https://przystanekhistoria.pl/pa2/teksty/67185,Monte-Cassino-SenioBolonia-O-3-Dywizji-Strzelcow-Karpackich.html, 20.Bartosz BOLESLAWSKI „Powojenne dylematy żołnierzy Andersa” – artykuł – 22.01.2022r. – Przystanek Historia – https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/emigracja/65931,Powojennedylematy-zolnierzy-Andersa.html, Opis fotografii: Foto1. Pielgrzymka ze Skomielnej Białej do Włoch w 1986 roku. Msza Święta na Monte Cassino wśród celebransów ksiądz Antoni ŁACIAK wówczas proboszcz parafii w Skomielnej Białej. Foto2. Dowódca Armii Polskiej w ZSRS generał Władysław ANDERS. Foto3. Armia Polska w ZSRS – obóz Tockoje gdzie formowano 6.Dywizje Piechoty. Foto.4. Przegląd oddziałów Armii Polskiej w ZSRS. Z masy obdartych, wygłodzonych i w większości chorych więźniów sowieckich obozów pracy przymusowej formowano armię, która miała walczyć ramię w ramię ze swoimi wczorajszymi katami. Dla sowietów ludzie, ci zawsze pozostali „wrogami klasowymi” a Armia Polska była „armią klasowego wroga, tymczasowym sojusznikiem” w walce z Niemcami. Foto5. Dzieci deportowanych mieszkańców Kresów II Rzeczpospolitej w większości sieroty, one także trafiały do obozów formującej się w Związku Sowieckim Armii. Wraz z Armią Polską zostały ewakuowane do Persji. Foto6.Armia Polska po ewakuacji do Persji (Iran) przeszła reorganizację. Powstałe w sowietach oddziały przeformowano, ich strukturę dostosowano do potrzeb ówczesnego pola walki. Foto7. Ruiny klasztoru Benedyktynów na Monte Cassino. Foto8.Niemcy panowali w terenie, ich wojska miały szeroki wgląd w doliny ze stoków masywu Monte Cassino – niemiecka 1.Dywizja Strzelców Spadochronowych była jednostką zaprawiona w bojach, wykorzystała wszystkie atuty jakie stworzyła natura by zadać maksymalne straty nacierającym jednostkom aliantów. Foto9. Syryjski niedźwiedź brunatny Wojtek (ur. w 1941 w pobliżu Hamanda w Persji – dziś Iran zmarł 2 grudnia 1963 w Edynburgu) żołnierz, kapral adoptowany przez żołnierzy 22 kompanii Zaopatrzenia Artylerii w 2.Korpusie Polskim – Wojtek brał udział w bitwie o Monte Cassino. Foto10. Generał Władysław ANDERS w drodze do klasztoru na Monte Cassino „…białe taśmy wytyczają rozminowaną drogę…”. Foto11. Generał Władysław ANDERS na pobojowisku pod Monte Cassino „…Z dębowego gaju, tzw. Doliny Śmierci, zostały tylko okaleczone kikuty drzew bez jednego choćby liścia przeważnie bez gałęzi, gęsto nabite żelazem. Na wzgórzach lej obok leja, krater obok krateru, po bombach i granatach…” Foto12. St. ułan Jan MIŚKOWIEC ze swoją włoską żoną Cosiminą – fotografia wykonana w miecie Casarano w prowincji Lecce. Foto13. Polski Cmentarz Wojenny na Monte Cassino powstał na przełomie 1944 i 1945 roku według projektu Wacława HRYNIEWICZA i Jerzego SKOLIMOWSKIEGO, budowę cmentarza nadzorował jeden z uczestników bitwy inż. Roman WAJDA. Zbudowano go na płaskim siodle, zwanym w czasie bitwy „Doliną Śmierci”, pomiędzy Monte Cassino i wzgórzem „593”, a więc w miejscu najbardziej wymownym. To właśnie przez „Widmo”, „Głowę Węża” i „593” szły główne natarcia polskich batalionów. Foto14. Grób generała Władysława ANDERSA, który zmarł w 1970 roku w, w swej ostatniej woli prosił, by mógł zostać pochowany wśród swoich żołnierzy pod Monte Cassino. Jego grób stanowi dziś centralny punkt cmentarza. Foto15. Widok z Polskiego Cmentarza Wojennego na klasztor Benedyktynów na Monte Cassino – stan z 1993 roku. Foto16. W trakcie parafialnych pielgrzymek do Włoch jednym ze stałych miejsc gdzie docierali pielgrzymi było Monte Cassino – miejsce bitwy wojsk 2.Korpusu Polskiego – fotografia z pielgrzymki do Włoch w lutym 1993 roku. Foto17. Edynburg – pomnik niedźwiedzia Wojtka, żołnierza II Korpus, który brał udział w walkach pod Monte Cassino. Pomnik odsłonięto w 2015 roku.
Dodaj komentarz