KARTKA Z KALENDARZA – 175 LAT TEMU – 21 LUTEGO 1846 ROKU WYBUCHŁO POWSTANIE CHOCHOŁOWSKIE
175 lat temu – 21 lutego 1846 roku rozpoczęło się w Chochołowie zbrojne powstanie przeciwko austriackiemu zaborcy. Insurekcja Chochołowska miała być częścią ogólnonarodowego zrywu, które przygotowywało emigracyjne Towarzystwo Demokratyczne Polskie i wysyłani przez tę organizację emisariusze, którzy działali w porozumieniu ze „spiskami
krajowymi” takimi jak Stowarzyszenie Ludu Polskiego. Wodzem trójzaborowego powstania wybrany został uczestnik Powstania Listopadowego 1830-1831 – Ludwik MIEROSŁAWSKI.
Planowane ogólnonarodowe powstanie miało wybuchnąć w nocy z 21 na 22 lutego 1846 roku.
Plany spiskowców pokrzyżowały w znacznym stopniu współpracujące ze sobą policje polityczne państw zaborczych. Jeszcze przed wybuchem powstania policja pruska aresztowała „przywódców spisku Wielkopolskiego” w tym przyszłego dowódcę powstańczych sił zbrojnych Ludwika MIEROSŁAWSKIEGO. Wiele aresztowań przeprowadzili Austriacy na terenie Galicji, szczególnie we Lwowie.
Pomimo tych niesprzyjających okoliczności przywódcy spisku zgromadzeni w Krakowie powołali 22 lutego 1846 roku Rząd Narodowy, który miał kierować zrywem. Ukonstytuował się on w kamienicy Krzysztofory przy Rynku Głównym. Rząd Narodowy ogłosił „Manifest do Narodu Polskiego”.
Walki, które wybuchły w Chochołowie były następstwem działań i agitacji, jaką wśród górali Chochołowa, Witowa, Dzianisza i Cichego prowadzili emisariusze tacy jak Julian GOSLAR, oraz lokalni działacze: organista i nauczyciela Jan Kanty ANDRUSIKIEWICZ, księża Józef KMIETOWICZ z Chochołowa, Michał GŁOWACKI z Poronina i Michał JANICZAK z Szaflar.
Powstańcami, którzy w sobotę 21 lutego 1846 roku stanęli do walki w Chochołowie dowodzili Jan Kanty ANDRUSIKIEWICZ i ksiądz Józef KMIETOWICZ oraz weteran Powstania Listopadowego Wojciech LEBIOCKI. Pierwszej nocy powstańcy zdobyli koszary straży skarbowej w Suchej Górze. W opanowanym budynku powstańcy zdobyli broń i znaczną sumę pieniędzy.
Niedzielę 22 lutego oraz wydarzenia, które miały miejsce w Chochołowie tak opisał Eliasz RADZIKOWSKI w książce „Powstanie Chochołowskie”:
„…Ksiądz Kmietowicz odprawił najuroczyściej nabożeństwo, poświęcił broń powstańcom, a kazaniem gorącym tak lud rozrzewnił, że głośno płakali. Wystawiał, że chodzi o rzecz świętą, zachęcał, błagał pomocy i błogosławieństwa Boga, w końcu zalecał, aby każdy miał ze dwa moskale (placki owsiane) w torbie, kierpce nowe, serdak pod cuchą, bo się im trzeba wybrać w daleką drogę ku Wadowicom.
Po nabożeństwie rozpoczęła się, mimo święta robota: klepanie i naprostowywanie kos. Przed wieczorem Chochołowianie i bliżsi sąsiedzi Chochołowa byli gotowi. Z innych wsi jak z Witowa, Cichego i Dzianisza wróciwszy z kościoła do domu, musieli się dopiero przysposobić do drogi i mogli dociągnąć w nocy, tembardziej, że spadły wielkie śniegi. …
Nazajutrz mieli powstańcy wyruszyć przed świtem w pochód ku Czarnemu Dunajcu. Porozstawiawszy więc czaty na końcach wsi, górale udali się na spoczynek, a czuwała ich tylko garstka z kilkudziesięciu ludzi.
Niebawem dał się słyszeć krzyki uderzono w dzwony na trwogę.
Oto nastąpił napad od strony Czarnego Dunajca. Dotarły tam, jak i do Nowego Targu, wieści, co się stało w Chochołowie. Komisarze skarbowi zebrali strażników, a mandatariusz Kulczycki urlopników z Czarnego Dunajca i Podczerwonego. Cała ta banda ruszyła na Chochołów, poruszając za sobą tłum obałamuconych ludzi, którzy szli na powstańców, ponieważ mandatariusz przedstawił ich jako rabusiów, co chcą spalić i ograbić Czarny Dunajec.
Czaty dały znać o napadzie, tuż zaraz jednak, bo było zupełnie ciemno, zaczęli uderzać przybyli. Ledwie można było zebrać powstańców do obrony.
Ksiądz Kmietowicz wybiegł, narzuciwszy płaszcz na koszulę, Andrusikiewicz szykował na prędce powstańców. Wtem padły strzały, Kmietowicz ranny w rękę dwukrotnie, schronił się, aby rany opatrzyć.
Andrusikiewicz na czele powstańców starł się na pałasze z komisarzem Fiutowskim. W ciemności zawrzała walka na kosy i bagnety. Padło dwu powstańców, po drugiej stronie jeden strażnik.
Andrusikiewicz, ranny w kilku miejscach, dostał też pchnięcie w brzuch. Komisarz Fiutowski, ranny, ocalał jedynie wskutek obrony Andrusiewicza, który go nie dał zabić.
Napastnicy tymczasem pierzchnęli. Strażnicy, a również ci z przybyłych chłopów, którzy przekonawszy się, że nie z rabusiami, lecz z powstańcami maja do czynienia, wrócili do Czarnego Dunajca.
Andrusikiewicz kazał zaświecić latarnie, zbierać martwych i rannych. …
Rano w poniedziałek radzono, co dalej począć, bo obawiano się nowego napadu. Wysłany na wierzch Cerchlicy góral zwinny, wrócił z doniesieniem, że tłum chłopstwa ciągnie ku Chochołowu. Górale postanowili uprowadzić Kmietowicza i Andrusikiewicza do wsi Cichego, Kmietowicz jednak uparł się, że zostanie na miejscu.
Na czele strażników, którzy wczoraj uciekli z Chochołowa, komisarz Molitoris postępuje pod wieś, a za nim gromady chłopów, zegnanych ze wsi z pod Nowego Targu. Grozi, że Chochołów puści z dymem, jeśli się górale nie poddadzą. Napastnicy wpadają do wsi, niszczą wikarówkę i organistówkę, chcieli nawet przebić rannego księdza Kmietowicza. Nie było mowy o oporze, tembardziej, ze nie mogli już przewodzić naczelnicy powstania, jeden na miejscu ranny, a drugi też ranny uwieziony do Cichego.
Ksiądz Kmietowicz, okuty w kajdanach, powstańcy powiązani, Andrusikiewicz również zabrany z ukrycia, dostali się do Czarnego Dunajca, a następnie do więzienia w Nowym Targu. Tu nałożono Andrusikiewiczowi okowy sześciofuntowe.
Po drodze żydzi rozjuszeni wypadli na górali, a nawet ich bili i kaleczyli.
Tam również do Nowego Targu wezwano pisemnie księdza Głowackiego i okuto w kajdany. …
Dnia 6 marca przewieziono pojmanych z Nowego targu do Nowego Sącza. Tam pastwił się nad nimi dozorca więzień, niejaki Piskozub, który strącał biedaków, obciążonych kajdanami, ze schodów do piwnic, gdzie mieli siedzieć zamknięci.
Wycierpieli się tam górale i ich naczelnicy niezmiernie. Leżeli skuci w zimnej i wilgotnej piwnicy o głodzie i wśród niesłychanego robactwa. …
Ksiądz Głowacki nie przetrzymał więzienia. Umarł dnia 14 maja r. 1846 w szpitalu nowosądeckim w koszarach i tam skończył w kajdanach.
Andrusikiewicz i Kmietowicz przewiezieni do więzienia we Lwowie, tam byli sądzeni, jak i inni powstańcy Chochołowscy.
Ostatecznie ksiądz Kmietowicz został skazany na śmierć, następnie, gdy żaden z biskupów nie chciał zeń zdjąć święceń kapłańskich, ułaskawiony na 20 lat więzienia i wywieziony do twierdzy w Kufsteinie w Tyrolu.
Andrusikiewicz skazany na 15 lat więzienia w Spielbergu, czyli, jak miejsce to nazywano, w Grajgórze albo Piorunowie.
Z górali skazani trzej na trzy lata więzienia mianowicie: Jacek i Wojciech Kojsowie oraz Jan Stercula również wysłani do Grajgóry. Inni przesiedziawszy w śledztwie całe miesiące, otrzymali lżejsze kary, do jedenastu miesięcy. …”
Powstańcy z Chochołowa osadzeni w austriackich więzieniach zostali zwolnieni w wyniku amnestii, którą ogłoszono w 1848 roku, po wybuchu Wiosny Ludów.
Po klęsce „Posuszeństwa Chochołowskiego” na skraju wsi Chochołów (przy skrzyżowaniu dróg w stronę Czarnego Dunajca i Cichego) stanęła figura Świętego Jana Nepomucena, która „na złość” czarnodunajcanom, którzy tłumili powstanie wraz z Austriakami stoi do dziś „tyłem” do Czarnego Dunajca. Chochołowska figura Świętego Jana Nepomucena „…przez miejscowych nazywana »Jan Zagniewany« albo »Jan obrócony zadkiem do Dunajca«…”.
Powstanie w Krakowskie 1846 roku zostało stłumione przez wojska austriackie początkiem marca. Niebagatelny udział w tłumieniu „pańskiego powstania” mieli „zrewoltowani” chłopi, podburzeni przez austriackich urzędników. Austriacka administracja Galicji wykorzystała wielowiekowe antagonizmy dzielące „wieś i dwory”. Chłopi jeszcze przed wybuchem powstania rozpoczęli „krwawe zapusty” mordując szlachtę i księży, rabując dwory. Wydarzenia te nazwane zostały Rabacją Galicyjską. Najwięcej ofiar rzezi galicyjskiej było w cyrkułach: tarnowskim, bocheńskim, wielickim, sądeckim i jasielskim. Władze austriackie tolerowały „chłopskie samosądy na panach”. Austriacy posunęli się do tego, że płacili chłopom za odrąbane głowy zamordowanych panów.
Wydarzenia z przełomu lutego i marca 1846 roku zachwiały stosunkami ekonomicznymi wsi galicyjskiej i stały się, obok klęski nieurodzaju i zarazy ziemniaczanej jednym z powodów głodu i epidemii, które spustoszyły Galicję w 1847 roku. W ocenie współczesnych głód w połączeniu z epidemią tyfusu, czerwonki i cholery były „karą za »krwawe zapusty«, jakie chłopi zgotowali szlachcie”.
Znamienna jest przepowiednia, która krążyła w tamtym czasie wśród ludności, a którą zanotował w Kronice Parafialnej parafii Świętej Marii Magdaleny w Rabce ksiądz Tomasz ZUBRZYCKI”: „…że jak tego roku (1846) przyszło nieszczęście na panów, tak przyjdzie na chłopów w 1847, a na królów w 1848…”
opracował: a.m.
W przygotowaniu tekstu wykorzystano:
I. opracowania
I.1.druki:
1. Ryszard ZIELIŃSKI „Krakowskim szlakiem walk o niepodległość w latach 1768-1918” – Wydawnictwo PTTK Kraj – Warszawa-Kraków 1988;
2. Jerzy SKOWRONEK „Od konspiracji do kapitulacji” – Dzieje narodu i państwa polskiego – KAW Warszawa 1989;
3.zespół pod kierunkiem Mariana B. MICHALIKA „Kronika powstań polskich 1794-1944” – Wydawnictwo Kronika – Warszawa 1994;
4.Krzysztof STRAUCHMANN „Tajemnice skalnej ziemi” – Oficyna Wydawnicza Rewasz – Pruszków 2001;
I.2 w formacie elektronicznym:
1.Krzysztof SZAMAŃSKI „Powstanie Krakowskie” – Kurier Galicyjski – 14.03.2011r. https://kuriergalicyjski.com/historia/1761-powstanie-krakowskie
2.Stanisław Eliasz RADZIKOWSKI „Powstanie Chochołowskie” – Towarzystwo Szkoły Ludowej – Kraków 1911 – https://polona.pl;
3.Halina IWANOWSKA „Rzeź galicyjska” – Polonika nr 169 luty 2009 – www.polonika.at › historia › 459-rzez-galicyjska
4.Janusz PAPROTA „Rabacja galicyjska w Bocheńskiem” – Historia Ziemi Bocheńskiej 10.VII.2017 – bochenskiedzieje.pl
Dodaj komentarz