97 ROCZNICA BITWY WARSZAWSKIEJ
„Bolszewików trzeba pobić, i to niedługo, póki jeszcze nie są silni, i sprać ich tak, aby ruski miesiąc popamiętali” – Józef Piłsudski
15 sierpnia mija 93 rocznica Bitwy warszawskiej – wg Lorda Edgara Vincenta wicehrabiego d’Aberon osiemnastej z bitew decydujących o losach świata. Sama bitwa
wielokrotnie już została opisana. Wszystkie posunięcia, które podjęły uczestniczące w niej strony zostały dzień po dniu gruntownie przeanalizowane. Analizy te były na przestrzeni minionych 93 lat bardzo różne i dostosowywane do aktualnych potrzeb tj. panującego ustroju, potrzeby kreowania bohaterów i antybohaterów, ideologii stron uczestniczących w tej analizie. Opowiedzmy o tej bitwie raz jeszcze
Bitwa rozegrała się ona na przedpolach Warszawy, oraz na przestrzeni między Wisłą a Bugiem w dniach 13 – 25 sierpnia 1920 roku. Naprzeciw siebie stanęły wojska sowieckie Michaiła TUCHACZEWSKIEGO dowódcy Frontu Zachodniego, które parły w kierunku stolicy odrodzonej przed niespełna dwoma laty Rzeczypospolitej. Z drugiej strony stało Wojsko Polskie, którego wodzem był Naczelnik Józef PIŁSUDSKI.
Sowieci zbierając siły do inwazji na Polskę nie zawahali się „…powołać do wojska wszystkich dawnych carskich oficerów i podoficerów… Do 15 sierpnia powołano w sumie 314.180 ludzi, dzięki czemu znacznie podniosła się liczba wyszkolonych i wyspecjalizowanych żołnierzy. Warto zauważyć, ze wszyscy dowódcy w armii TUCHACZEWSKIEGO … – to dawni carscy pułkownicy…” . TUCHACZEWSKI w pełnym pewności siebie rozkazie z dnia 2 lipca wydanym w Smoleńsku pisał „… Przez trupa białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym. Na zachód! Wybiła godzina natarcia Na Wilno, Mińsk i Warszawę! Naprzód marsz! …” . W skład wojsk sowieckiego Frontu Zachodniego wchodziło pięć armii.
Na południu działania Frontu Zachodniego wspierał Front Południowo-Zachodni w skład, którego wchodziła czerwona 1.Konna Armia Siemiona BUDIONNEGO operująca w okolicach Lwowa i Zamościa. Sukcesy i tempo nacierających wojsk sowieckich spowodowały to, że TUCHACZEWSKI dnia „… 23 lipca rozkazał, by Warszawa została zajęta najpóźniej do 12 sierpnia…” . Wraz z postępującymi w kierunku Warszawy wojskami sowieckimi zbliżała się od bram stolicy „nowa władza” „…23 lipca w Moskwie bolszewickie Biuro Polskie postanowiło utworzyć Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (Polewkom), który miał przejąć władzę na wyzwalanych obszarach … Przewodniczącym Polrwekomu został Julian MARCHLEWSKI…” , w jego skład weszli również Feliks DZIERŻYŃSKI, Feliks KON, Edward PRÓCHNIAK i Józef UNSZLICHT. W „wyzwalanych” z pod panowania „białopolaków” miejscowościach zakładano komitety rewolucyjne „rewkomy” „…kierowali nimi Rosjanie, którzy wyszli z założenia, że oficjalnym językiem rewolucyjnej Polski powinien być rosyjski oraz jidysz. W oczach polskiego cywila »wyzwolenie« przez Armie Czerwoną nie różniło się niczym od niezliczonych okupacji wojskowych z przeszłości…” .
Polskie wojska prowadziły działania mające na celu opóźnienie pochodu sowietów w kierunku Warszawy, lecz w pierwszych dniach sierpnia padł Brześć Litewski i przełamana została przez sowietów polska obrona na linii Bugu i Narwi. Była to ostatnia linia obrony oparta na naturalnych przeszkodach przed linią Wisły. Dowodzący armią polską Józef PIŁSUDSKI zamierzał zadać nacierającym wojskom TUCHACZEWSKIEGO maksymalne straty na przedpolach Warszawy i tu skupić ich aktywność odwracając tym samym uwagę od przygotowywanego przeciwnatarcia. „…Obronę tzw. przedmościa warszawskiego powierzono 1.Armii gen. Franciszka LATINIKA, (który został też wojskowym gubernatorem Warszawy). Po lewej stronie miała ona 5.Armię gen. SIKORSKIEGO, a po prawej – 2.Armię gen. ROI. LATINIK, dysponujący początkowo bardzo szczupłymi siłami (kilkanaście batalionów piechoty, kilkanaście szwadronów jazdy, ok. 110 dział), zorganizował zewnętrzną linię obrony od Modlina wzdłuż Narwi (z przyczółkami mostowymi Dębe i Zegrze) i dalej na południe przez Radzymin, Wołomin, Okuniew, Wiązownę, Karczew do Góry Kalwarii. Druga linia obrony biegła od Narwi przez Ostrów, fort Beniaminów, Rembertów, Miłosną, Aleksandrów do Nowej Wsi. Trzecią linię stanowiły dawne okopy niemieckie na przedmieściach prawobrzeżnej Warszawy – Pragi. …” . Przygotowania do polskiego kontruderzenia z nad rzeki Wieprz trwały od dnia 6 sierpnia, lecz wymagały czasu, oraz były dużym przedsięwzięciem logistycznym. Miejsce koncentracji wojsk nad rzeką Wieprz PIŁSUDSKI wybrał tak, aby w kontrnatarciu była możliwość wykorzystania wojsk walczących w centrum, oraz na południu. Polski sztab miał dobre rozeznanie w rozmieszczeniu sił sowieckich „…dzięki znakomitej pracy kryptologów, którzy łamali szyfry sowieckie i odczytywali depesze przechwytywane przez radiowywiad …” .
Miejsce koncentracji znajdowało się ok. 100 kilometrów na południe od Warszawy. W skład grupy uderzeniowej dowodzonej przez generała ŚMIGŁEGO – RYDZA weszły najlepsze polskie jednostki 1. i 3.Dywizje Piechoty Legionów, 14. i 16.wielkopolskie Dywizja Piechoty, 21.Dywizja Górska, XII.Brygada Piechoty, 4.Brygada Jazdy i Brygada Jazdy Ochotniczej. Jednostki te miały uderzyć na lewe skrzydło wojsk sowieckich dowodzonych przez TUCHACZEWSKIEGO, stanęła naprzeciw nich Grupa Morzyska w skład, której wchodziły dwie Dywizje Strzeleckie (piechoty).
Bitwa rozpoczęła się 13 sierpnia sowieckim natarciem na przedmoście warszawskie. Nacierający odnieśli tam pierwsze sukcesy przerywając pierwszą linię obrony, wieczorem pierwszego dnia bitwy w ręce sowietów wpadł Radzymin. Pod naporem nieprzyjaciela jednostki polskie cofały się w kierunku Ossowa. Pierwsze sukcesy dowódcy sowieckich armii odczytali jako zwiastun rychłego upadku Warszawy i słali tryumfalne depesze swoim przełożonym „…o rychłym wybuchu rewolucji w stolicy Polski …” .
Zażarte walki o Radzymin trwały jeszcze przez dwa dni. Miasto kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk, w walkach pod Ossowem wsławił się złożony z młodzieży warszawskiej batalion 336.Ochotniczego Pułku im. Weteranów Powstania Styczniowego, w którym kapelanem był poległy w bitwie ksiądz Ignacy SKORUPKA. Batalion ten zatrzymał sowiecką 79.Brygadę Strzelców, która przerwała front polski.
Dnia 14 sierpnia działania zaczepne nad rzeką Wkrą rozpoczęła 5.Armia generała Władysława SIKORSKIEGO, która odniosła spory sukces nie tylko zatrzymując, ale spychając na wschód dwukrotnie silniejszego przeciwnika. Na przedmościu warszawskim zaciekłe walki o Radzymin trwały też 15 sierpnia „…obrona przedpola stolicy, a zwłaszcza Radzymina i Ossowa, przeszła do narodowej legendy…” .
Przełom w bitwie warszawskiej nastąpił 16 sierpnia, gdy „…z nad Wieprza … na rozciągniętą na przestrzeni ponad stu kilometrów Grupę Mozyrską spadła polska kontrofensywa…” . Przełom nastąpił również na północy, gdzie 5. Armia generała SIKORSKIEGO doszła pod Nasielsk, a Radzymin został ostatecznie odbity przez Wojsko Polskie. PIŁSUDSKI żądał od armii pełnego poświęcenia, wysiłku i maksymalnego tempa w działaniach bez względu na zmęczenie. Polski piechur „… potrafił maszerować w upale, często pod ogniem wroga, po 50-60 kilometrów na dobę…” . TUCHACZEWSKI zrozumiał rozmiary zagrożenia dopiero 17 sierpnia wieczorem, a jego rozkazy o odwrocie były spóźnione o 24 godziny i wydawane były w chwili, gdy Wojsko Polskie wychodziło na tyły jego. Wojska PIŁSUDSKIEGO wygrały wyścig w kierunku Bugu wyprzedzając jednostki sowieckie, opanowując przeprawy i mosty, węzły komunikacyjne na szlaku odwrotu Czerwonej Armii. Odwrót sowiecki z pod Warszawy przeradzał się w ucieczkę. Część wojsk TUCHACZEWSKIEGO (53.Dywizja Strzelecka z 4.Armii i 3.Kawaleryjski Korpus dowodzony przez GAJA), do których rozkaz odwrotu dotarł po 18 sierpnia została przyparta do granicy z Prusami Wschodnimi, po dwudniowej bitwie 26 sierpnia przekroczyła tę granicę, gdzie została internowana przez Niemców. Jednostki te dotarły wcześniej najdalej na zachód, walczyły z wojskami generała SIKORSKIEGO w okolicach Włocławka i Płocka i zbliżały się granicy Niemiec gdzie „… we własnym przekonaniu mieli być awangardą rewolucji w Niemczech; jako jedyna formacja Armii Czerwonej dotarli do wyznaczonego celu…” . Sowieci zostali przewiezieni do obozu jenieckiego w Altdamm (obecnie Dąbie) koło Szczecina. Bitwa Warszawska dobiegała końca „…bezpośrednie skutki tej bitwy były oczywiste dla wszystkich. Bolszewicka inwazja na Polskę została odparta. Walki przeniosły się daleko od Warszawy. Los Rzeczpospolitej Polskiej przestał wisieć na włosku. Wojska TUCHACZEWSKIEGO uciekały co sił w nogach. Z pięciu armii, które 4 lipca wyruszyły na zachód, jedna przestała istnieć, dwie zostały zdziesiątkowane, a dwie poważnie pokiereszowane. … Polacy wyeliminowali z walki dwie trzecie sił agresora. Armia Czerwona straciła … 100 tysięcy ludzi. … Rozmiary klęski nie podlegają wątpliwości. W ciągu dwóch tygodni od pierwszego starcia pod Radzyminem odwrót Armii Czerwonej przerodził się w druzgocącą klęskę. …” .
Pretendenci do objęcia władzy w „Polskiej Republice Sowieckiej” posuwali się za armią najeźdźcy. Dnia 14 sierpnia Feliks DZIERŻYŃSKI, Julian MARCHLEWSKI i Feliks KON przyjechali z Białegostoku, gdzie urzędowali w zarekwirowanym pałacu BRANICKICH, do Wyszkowa znajdującego się 50 kilometrów od Warszawy. Na tamtejszej plebanii u księdza Wiktora MIECZKOWSKIEGO oczekiwali „wzięcia” przez Czerwoną Armię Warszawy. W nocy z 14 na 15 sierpnia przywódcy Polrewkomu dyskutowali „…z nim długie godziny, po czym przenocowali. Następnego dnia szykowali się do triumfalnego wkroczenia do stolicy, gdy otrzymali telegram o odparciu sowieckiego ataku. Ks. MIECZKOWSKI opisał potem scenę wyjazdu »biesów rewolucji« z Wyszkowa: »Widziałem, że miny ich były poważne i ze mną nadzwyczaj swobodnie dyskutowali, nie zdradzając się, że jadą do Warszawy. Przykro mi było, że ludzie tak inteligentni powiększają liczbę zdrajców Ojczyzny, być może jako fanatycy obłędu bolszewickiego. Odetchnąłem, gdy ich auto pomknęło w stronę Białegostoku (…)«” . Polska Republika Sowiecka na terenach zajętych przez sowietów trwała niespełna dwa miesiące, lecz „…jak przyznają dziś nawet oficjalni historycy komunistyczni fiasko Polrewkomu wynikało z prostej przyczyny, że nie budził on szacunku, ani zaufania u ludzi, których chciał wyzwalać. Komitet szedł za w ślad za armia, której niszczycielskie i brutalne działania nastawiły wrogo ludność cywilna. Działał pod patronatem rosyjskiego wroga. Szerzył propagandę wśród ludzi, którym narodowa niepodległość była zdecydowanie droższa niż rewolucja społeczna. Usiłował zaszczepić ideologię całkowicie niezgodna z panującymi wówczas przekonaniami i obyczajami. Nie przyjmował nawet rad od swoich sowieckich patronów, chociaż to jedynie jego bagnety zapewniały mu przetrwanie. W ogóle nie udało mu się przeciągnąć na swoją stronę tych warstw społecznych, które – logicznie rzecz biorąc – powinny przyjąć go z otwartymi ramionami. Chłopów zraziły rekwizycje, proletariat zaś represje wobec wszystkich istniejących partii robotniczych. W dziejach »pola walki klasowej« Polewkom okazał się słabo kiełkującym ziarnem rzuconym na najbardziej kamienisty grunt.” .
„…Zadwórze pod Lwowem zyskało miano Polskich Termopil dnia 17 sierpnia 1920 roku. Złożony ochotników batalion piechoty kpt. Bolesława ZAJĄCZKOWSKIEGO starł się z przeważającymi siłami Konarmi Budionnego. Dowódca batalionu odrzucił propozycję poddania się i wydał rozkaz »Chłopcy do ostatniego naboju« polegli niemal wszyscy 318 żołnierzy i oficerów. Kilku nie chcąc oddać się do niewoli popełniło samobójstwo…”
Po zakończeniu Bitwy warszawskiej rozgorzały spory o autorstwo planu rozgromienia bolszewików. Jako autorzy tego planu podawani byli zwłaszcza przez ludzi związanych z Narodową Demokracją i Romanem DMOWSKIM: generał Tadeusz ROZWADOWSKI – szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, generał Maxime WEYGAND – francuski doradca wojskowy z szef misji międzysojuszniczej, który „… jechał do Warszawy w oczekiwaniu, że obejmie dowództwo polskiej armii. … spodziewał się hołdów i poważania. Spotkały go jednak same upokorzenia i afronty. Jego pierwsza rozmowa z Piłsudskim była katastrofalna. Nie miał żadnej odpowiedzi na początkowe pytanie Naczelnika: »Combiende divisions m’apportez-vous?«. Nie przywiózł wszak ani jednej. … Jego sugestie dotyczące polskiej obrony były systematycznie odrzucane. … Zasadniczo czuł się jak ryba na piasku: ten człowiek nawykły do wydawania rozkazów znalazł się wśród ludzi, którzy nie mieli ochoty ich wykonywać; ten rzecznik obrony musiał znosić towarzystwo entuzjastów ataku” . Obaj ci oficerowie wysuwani byli przez tych ludzi jako pretendenci do zbierania laurów za polski sukces, za decyzje, których nie podjęli i za rozkazy, których nie wydali. Za sukces, który tak naprawdę był dziełem Naczelnego Wodza – Józefa PIŁSUDSKIEGO, który podjął ryzyko przegrupowania wojsk w ciągu jednego tygodnia naruszając jego szyk bojowy, gdy bezwzględny wróg pukał już do wrót stolicy . Wojna z bolszewikami trwała nadal, toczyły się bitwy, choćby ta pod Lwowem (17-20 sierpnia) i Zamościem a następnie pod Komarowem (31 sierpnia) z 1.Konną Armią Siemiona BUDIONNEGO, czy nad Niemnem (20-30 września), która ostatecznie zadecydowała o polskim zwycięstwie w tej wojnie. Pokój kończący działania wojenne podpisano 18 marca 1921 roku w stolicy Estonii – Rydze. Pokój ten „…na osiemnaście lat zadecydował o kształcie środkowo-wschodniej Europy…” . Zwycięstwo w wojnie z bolszewikami podniosło na arenie międzynarodowej prestiż odrodzonej po 123 latach niewoli Rzeczypospolitej, która samodzielnie potrafiła obronić swoją niezawisłość a potem prowadziła niezależną od woli wielkich mocarstw politykę. W odrodzonej i wolnej Polsce wyrosło w ciągu tych lat pokolenie, które wzięło na swe barki trud walki z najeźdźcami w czasie II Wojny Światowej, przetrwało okupacje niemiecką i komunistyczny totalitaryzm Stalina i jego następców. W czasach PRL milczano o wojnie polsko – sowieckiej z lat 1919-1921 i jej bohaterach, była ona wydarzeniem kłopotliwym, psuła obraz „braterskich stosunków”. Obawiano się, że „…tak nieprzejednany naród, jakim są Polacy, mógłby zacząć porównywać swoją obecną sytuację ze złotą – jak się potocznie myśli niepodległością z przed półwiecza…” .
W wolnej Rzeczpospolitej pamięć bohaterach tamtych dni także nie zawsze była należycie upamiętniana.
W niedawnej przeszłości w 90 rocznicę Bitwy Warszawskiej (w 2010 roku) władze lokalne i centralne próbowały z wielką fetą odsłonić na polu bitwy pod Ossowem monument ku czci poległych tam żołnierzy sowieckich. „…Takie pomniki narody stawiają swoim bohaterom, ale nigdy najeźdźcom. Tych starają się pochować godnie, ale nigdy z ostentacyjną czcią… Do odsłonięcia pomnika jednak nie doszło. Odwołano je z powodu protestów okolicznych mieszkańców i organizacji kombatanckich. Skandowano: »hańba« i »to akt pogardy dla Polaków«. Jeden z kilkudziesięciu protestujących mówił, że odsłanianie pomnika ku czci najeźdźców w dniu święta Wojska Polskiego jest z punktu widzenia pamięci o naszej historii niedopuszczalne, jest moralną zbrodnią. … Ciekawie o sprawie mówi Kazimierz ZYCH, przewodniczącym Komitetu Uhonorowania ks. Ignacego SKORUPKI Orderem Orła Białego. Monument postawiony dzięki wsparciu kancelarii obecnego pana prezydenta (w latach 2010-2015 prezydentem był Bronisław KOMOROWSKI – przypomnienie autora) to blok blisko 3-metrowy, wykonany z drogiego szwedzkiego granitu. Jego plastyczną formę stanowią 22 bagnety – odbieram to w taki sposób, jakby to żołnierze polscy nadziali bolszewików na te bagnety. Moim zdaniem, zamysł postawienia tego pomnika w Ossowie nie jest przypadkowy – to próba przekłamania historii ze strony obecnych władz. Świadczy o tym również i to, że w pomnik został wpisany symbol prawosławnego krzyża. (…) Jako komitet zamierzamy wystąpić do Kancelarii Prezydenta, by obok pomnika wmurować tablicę ze stosownym sprostowaniem, a mianowicie, że najeźdźcy bolszewiccy napadli na Polskę w 1920 r. pod emblematami sierpa i młota, a nie krzyża. (…) Sądzę, że chodzi o to, by Rosjanie mieli w Polsce swój własny pseudo-Katyń. Po to, by mogli przyjeżdżać do Polski w ramach uczczenia swoich »bohaterów«. (…) Obawiam się, że może dojść do tego, że niedługo to Polacy będą wskazywani jako ci »źli« w wojnie polsko-bolszewickiej. Wszystko to wpisuje się w nurt uprawianego przez rządzących oraz przychylne im media pojednania z państwem rosyjskim … przeciwko odsłonięciu mogiły żołnierzy Armii Czerwonej w Ossowie zaprotestowało też Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. – Pomysł uczczenia w ten sposób i w tym dniu żołnierzy, którzy nieśli na swych bagnetach zbrodniczą ideologię, dążąc do narzucenia jej Polsce, a następnie innym krajom Europy, nie ma nic wspólnego z tradycyjnym szacunkiem dla zmarłych – napisał w komunikacie rzecznik POKiN dr Jerzy BUKOWSKI” .
Artykuł opublikowano na stronie Skomielna.Info dnia 15 sierpnia 2013 roku w 93 rocznicę Bitwy Warszawskiej.
*reprodukcje prezentowanych w artykule obrazów pochodzą ze strony: www.pinakoteka.zascianek.pl;
** reprodukcje prezentowanych w artykule plakatów pochodzą z galerii fotografii Polski Plakat Antykomunistyczny;
*** reprodukcje fotografii: internetowe strony: ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego, hej-kto-polak.pl;
Polskie
W 1920 w Polsce rozgorzał spór o autorstwo planu bitwy warszawskiej i miano zwycięzcy. Marszałek Piłsudski uważał siebie za konstruktora warszawskiego zwycięstwa. Istnieje jednak szereg dowodów potwierdzających fatalną kondycję psychiczną naczelnego wodza. [4]
Ponadto na wszystkich rozkazach operacyjnych od 12 do 16 sierpnia widnieje podpis gen. Rozwadowskiego, który przez część historyków uważany jest za głównego architekta zwycięstwa nad bolszewikami. Dodatkowo kontrowersje wzbudza fakt, ze Piłsudski 12 sierpnia złożył dymisję z piastowanych stanowisk na ręce premiera Witosa i udał się do majątku Bobowa do swoich córek i przyszłej żony Aleksandry.
Poza tym opozycja jeszcze bardziej komplikowała sytuację, wysuwając wielu kandydatów, obok Rozwadowskiego m.in. Hallera, Weyganda czy Sikorskiego.
Większości przeciwników Marszałka pomija, że J. Piłsudski złożył rezygnacje na ręce Witosa z urzędu Naczelnego Wodza z warunkiem, że zostanie ona ogłoszona jeżeli ofensywa znad Wieprza zakończy się porażką. Dokumentem tym Marszałek J. Piłsudski potwierdził swoją wole wzięcia na swoje barki całej odpowiedzialności za ryzykowny manewr.
Dziś z całą pewnością można powiedzieć, że pozostaje dwóch: Rozwadowski i Piłsudski, niestety brakuje obiektywnego spojrzenia na cały spór, który budzi wiele kontrowersji i zawiera sporo nieścisłości. Same rozkazy operacyjne, wykształcenie, umiejętność planowania przemawiają za Rozwadowskim, jednak list z 15 sierpnia wskazywałby na Piłsudskiego. Nie zmienia to faktu, że Polska odniosła zwycięstwo dzięki zgodnej współpracy naczelnego dowództwa, które w czasie krytycznym dla kraju potrafiło schować urazy i osobiste niechęci.
W historii sztuki wojennej bitwa warszawska jest jednak przykładem rozstrzygającego manewru, którego efekt końcowy osiągnięty został myślą przewodnią dowódcy, rzetelną pracą sztabu oraz wysokimi umiejętnościami oficerów i żołnierzy na polu walki.
W 1920 w Polsce rozgorzał spór o autorstwo planu bitwy warszawskiej i miano zwycięzcy. Marszałek Piłsudski uważał siebie za konstruktora warszawskiego zwycięstwa. Istnieje jednak szereg dowodów potwierdzających fatalną kondycję psychiczną naczelnego wodza. [4]
Ponadto na wszystkich rozkazach operacyjnych od 12 do 16 sierpnia widnieje podpis gen. Rozwadowskiego, który przez część historyków uważany jest za głównego architekta zwycięstwa nad bolszewikami. Dodatkowo kontrowersje wzbudza fakt, ze Piłsudski 12 sierpnia złożył dymisję z piastowanych stanowisk na ręce premiera Witosa i udał się do majątku Bobowa do swoich córek i przyszłej żony Aleksandry.
Poza tym opozycja jeszcze bardziej komplikowała sytuację, wysuwając wielu kandydatów, obok Rozwadowskiego m.in. Hallera, Weyganda czy Sikorskiego.
Większości przeciwników Marszałka pomija, że J. Piłsudski złożył rezygnacje na ręce Witosa z urzędu Naczelnego Wodza z warunkiem, że zostanie ona ogłoszona jeżeli ofensywa znad Wieprza zakończy się porażką. Dokumentem tym Marszałek J. Piłsudski potwierdził swoją wole wzięcia na swoje barki całej odpowiedzialności za ryzykowny manewr.
Dziś z całą pewnością można powiedzieć, że pozostaje dwóch: Rozwadowski i Piłsudski, niestety brakuje obiektywnego spojrzenia na cały spór, który budzi wiele kontrowersji i zawiera sporo nieścisłości. Same rozkazy operacyjne, wykształcenie, umiejętność planowania przemawiają za Rozwadowskim, jednak list z 15 sierpnia wskazywałby na Piłsudskiego. Nie zmienia to faktu, że Polska odniosła zwycięstwo dzięki zgodnej współpracy naczelnego dowództwa, które w czasie krytycznym dla kraju potrafiło schować urazy i osobiste niechęci.
W historii sztuki wojennej bitwa warszawska jest jednak przykładem rozstrzygającego manewru, którego efekt końcowy osiągnięty został myślą przewodnią dowódcy, rzetelną pracą sztabu oraz wysokimi umiejętnościami oficerów i żołnierzy na polu walki.
Na ratunek Warszawie
Rozwadowski wrócił do Polski w najtrudniejszym momencie wojny z bolszewikami. Polacy znajdowali się w bezładnym odwrocie, a w dowództwie szerzyły się defetystyczne nastroje. Powierzenie Rozwadowskiemu 22 lipca 1920 roku stanowiska szefa Sztabu Generalnego należy uważać za punkt zwrotny w wojnie z bolszewikamiSzablon:Spekulacja. Generał natychmiast przystąpił do pracy. Od początku wykazywał także daleko idącą lojalność wobec Naczelnego Wodza i stanowczo bronił godności i czci marszałka Piłsudskiego, atakowanego niemal ze wszystkich stron. Nowy szef Sztabu Generalnego przyczynił się do zmian personalnych. Dowódcą Frontu Północnego został pełen zapału gen. Józef Haller, a Ministrem Spraw Wojskowych świetny organizator gen. Kazimierz Sosnkowski- zaufany Piłsudskiego. Rozwadowski przystąpił do reorganizacji sztabu i wprowadził swoją wypracowaną w czasie I wojny światowej koncepcję prowadzenia wojny. Zrezygnował z zasady walki ciągłymi frontami i postawił na wojnę manewrową z zachowaniem ekonomii sił, cechującą się dużą mobilnością wojsk. Odmienne stanowisko zajął przysłany do Polski 25 lipca gen. Maxime Weygand zwolennik wojny pozycyjnej. Pomimo początkowych spięć ich współpraca ułożyła się dobrze, choć posądzenia o wzajemną niechęć obu generałów wysuwane przez Piłsudskiego są dobrze udokumentowane w materiałach źródłowych. Rozwadowski poszedł na rękę Weygandowi i wzorem sztabu francuskiego wszystkie przemyślenia przekazywali sobie na piśmie. Rozwadowski wniósł niesamowity optymizm i wiarę w zwycięstwo, które udzieliło się innym dowódcom. Pierwszym celem podjętym przez generała było uporządkowanie bezwładu i przeprowadzenie kontrnatarcia. Plan był tożsamy z wcześniejszymi założeniami Piłsudskiego i St. Hallera i zakładał przeciwnatarcie na przedpolu Bugu i Narwi – po uprzednim pobiciu Konarmii Budionnego w okolicach Brodów, z wyjściem rezerw ( ściągnietych z południa) zgromadzonych w Brześciu na skrzydło i tyły armii sowieckiej. Walki z bliska obserwował Naczelny Wódz. Bitwa nad Bugiem zaczęła się korzystnie dla Polaków, jednak po upadku Brześcia Piłsudski przerwał walki i powrócił do Warszawy, w samotności przygotowując koncepcję zwrotu zaczepnego odwracającego losy wojny. Jednocześnie generał Rozwadowski przygotowywał plan polegający na oderwaniu oddziałów od nieprzyjaciela i przegrupowaniu ich na linii Wisły. Równocześnie miano wyklinować odpowiednie rezerwy niezbędne do kontruderzenia. W nocy z 5 na 6 sierpnia Rozwadowski przedstawił Naczelnemu Wodzowi dwa warianty miejsc koncentracji, skąd miało wyjść kontrnatarcie. Pierwszy, ostrożniejszy popierany przez gen. Weyganda zakładał uderzenie z okolic Karczewa w kierunku na Mińsk Mazowiecki. Drugi, popierany przez szefa sztabu, przewidywał ograniczona akcję manewrową, wychodzącą z okolic Garwolina, z równoczesnym uderzeniem wojsk wzmocnionego Frontu Północnego. Piłsudski zaakceptował drugie rozwiązanie, zmieniając dyslokacje wojsk na rejon dolnego i górnego Wieprza ( Dęblin-Lubartów)z tym, że zrezygnował z ofensywy na północy i zwięszył siły grupy uderzeniowej o jednostki wycofane z frontu południowego. Podjęte decyzje znalazły swój wyraz w rozkazie podpisanym przez Rozwadowskiego do przegrupowania nr 8358/III. Przegrupowanie wojsk wchodzących w skład 3 Armii do bitwy warszawskiej było zadaniem niebywale trudnym, Piłsudski stwierdził nawet, że „przerastało ludzkie siły”, a zostało ono wykonane perfekcyjnie, co nie powinno dziwić, bowiem najtrudniejsze zadanie zostało wykonane przez jednostki elitarne ( 1 i 3 Dyw. Piechoty Legionów)
Rozkaz operacyjny specjalny nr 10 000
Gen. Rozwadowski cały czas był zaniepokojony sytuacją na północy. Jego zdaniem 5 Armia Sikorskiego była zbyt słaba, a dodatkowo obawiał się, że polskie plany zostały przechwycone przez bolszewików. W takiej sytuacji Rozwadowski pod wpływem sugestii oficerów Francuskiej Misji Wojskowej (Weyganda, Henrysa i Billota) , w nocy z 8 na 9 sierpnia, wydał rozkaz operacyjny specjalny oznaczony fikcyjnym numerem 10 000, będący ostatecznym planem bitwy warszawskiej. Zakładał on wzmocnienie armii Sikorskiego, której poza obroną wyznaczono w następnej fazie zadania ofensywne, co było pewnym nawiązaniem do pierwotnej koncepcji Rozwadowskiego. 5 Armia po wypełnieniu zdań defensywnych miała uderzyć na północne skrzydło wroga, częściowo obejść go z północy i zepchnąć na południe. Plan ten przewidywał zatem podwójne uderzenie na bolszewików z północy, znad Wkry i z południa, znad Wieprza. Miał to być klasyczny manewr kanneński i chociaż nie wszystkie zadania w nim zawarte udało się zrealizować (zadania dla 5 armii w okresie 6-14 siernia były zmieniane 7-krotnie) , to idea wzmocnienia 5 Armii i podwójnego dwuskrzydłowego uderzenia miała kolosalne znaczenie {tak pozytywne jaki i negatywne) dla przebiegu bitwy. Rozkaz operacyjny specjalny nr 10 000, nie był powtórzeniem rozkazu 8358/III, ale jego wariantową modyfikacją, uzależnioną od zachowania nieprzyjaciela.
Wygrana wojna
10 sierpnia marszałek naciskany przez zachodnich przywódców obradujących na konferencji w Hythe, zaproponował Weygandowi objęcie funkcji szefa Sztabu Generalnego. Francuski generał stwierdził, że plany są gotowe i nie można zmieniać szefa sztabu w przeddzień bitwy. Powodem odmowy była też obawa, że w razie klęski Polacy będą próbowali zrzucić winę na Francję. 12 sierpnia Rozwadowski odbył naradę z Piłsudskim i Weygandem. Naczelny Wódz, wbrew zasadom sztuki wojennej postanowił udać się do Puław, by objąć dowództwo nad grupą uderzeniową, ponadto ostro skrytykował Rozwadowskiego za dokonany przez niego rozdział wojsk i wzmocnienie armii Sikorskiego kosztem 4 Armii zgrupowanej nad Wieprzem. Uwagi te, jak pokazała bitwa, były bezzasadne i tylko potwierdzają one tezę, że Piłsudski nie czuł się autorem planów.
Przed wyjazdem z Warszawy Piłsudski spotkał się z premierem Wincentym Witosem i wręczył mu dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza. Premier bojąc się upadku morale wojska dymisji nie ogłosił publicznie, a podczas następnego spotkania zwrócił list Piłsudskiemu. Koordynatorem wszystkich działań wojennych po stronie polskiej został Rozwadowski. Co więcej jako szef Sztabu Generalnego po dymisji marszałka automatycznie stał się Naczelnym Wodzem, prawdopodobnie nawet o tym nie wiedząc. Nie zmienia to faktu, że w razie klęski cała odpowiedzialność spadłaby na Rozwadowskiego, a nie na Piłsudskiego jak utrzymują apologeci marszałka.
Bitwa rozpoczęła się 13 sierpnia. Główne udrzenie Sowietów poszło na Front Północny. Michaił Tuchaczewski próbował powtórzyć manewr paskiewiczowski i obejść lewe skrzydło Polaków. W najtrudniejszej sytuacji znalazła się 5 Armia Sikorskiego atakowana przez 3 armie nieprzyjaciela. Przez cały czas nieobecności Piłsudskiego w Warszawie Rozwadowski wszystkie posunięcia lojalnie z nim konsultował. Potwierdza to przypuszczenie, że Witos nie poinformował generała o dymisji marszałka. Wymiana korespondencji z 15 sierpnia przytaczana jest przez większość historyków jako dowód, że Rozwadowski realizował tylko plany Piłsudskiego. Wydaje się jednak, że świadczy ona tylko o lojalnej postawie generała wobec w jego przekonaniu wciąż Naczelnego Wodza.
15 sierpnia armie polskie pod Warszawą i nad Wkrą, rozbiły trzy z czterech armii wroga. Decydującą rolę odegrała 5 armia Sikorskiego, która nie dość, że wytrzymała napór 3 armii bolszewickich, to jeszcze zdołała przejść do planowanego kontrataku. Armia Czerwona rozpoczęła odwrót. Rozwadowski wspierany przez Weyganda domagał się przyspieszenia ofensywy znad Wieprza, obawiając się, że Sowietom uda się wycofać. Piłsudski uległ tym naciskom i przesunął termin ofensywy z 17 na 16 sierpnia. Początkowe uderzenie 4 Armii trafiło w próżnię. Dopiero 17 sierpnia, co potwierdza relacja Piłsudskiego w książce „Rok 1920”, dogoniło wycofujące się wojska radzieckie. Rozpoczęły się walki pościgowe.
Operacja warszawska okazała się wielkim sukcesem. Tuż po jej zakończeniu rozgorzały spory o autorstwo bitwy warszawskiej. Endecy podkreślali zasługi raz gen. Weyganda, innym razem gen. Józefa Hallera. Zwolennicy marszałka twierdzili, że cała chwała należy się tylko i wyłącznie Piłsudskiemu. Rozwadowski cały czas milczał, jak sam później wyznał „dla dobra Polski, dla dobra stosunków z Francją, dla podtrzymania prestiżu marszałka Piłsudskiego jako głowy państwa, gdy ten stroił się w częściowo niezasłużone wawrzyny”.
Piłsudski z chwilą zakończenia bitwy poczuł zawiść w stosunku do szefa sztabu, świadka jego depresji i duchowego upadku. 18 sierpnia, po odebraniu od Witosa dymisji, znowu zaczyna występować w roli Naczelnego Wodza, przejmuje całkowite dowodzenie nad wojskiem walczącym na północy. Rozwadowski w tym czasie stanął na czele frontu południowego, odnosząc błyskawiczne zwycięstwa, szybko posuwał się na wschód. W przededniu bitwy niemeńskiej armie południowe wysunęły się daleko poza front. Rozwadowski w swoim nowym planie chciał użyć je do ataku na skrzydło bolszewików zgrupowanych nad Niemnem. Piłsudski odrzucił ten pomysł i rozegrał bitwę według swojej koncepcji. Walki zakończyły się zwycięstwem, ale Polacy ponieśli ciężkie straty. Błędnie założono bierność bolszewików. W decydującym momencie bitwy zaistniała możliwość współdziałania 4 armii sowieckiej operującej na Polesiu z armiami walczącymi nad Niemnem, co mogło przerodzić się w kontrofensywę i przekreślić rezultaty zwycięstwa pod Warszawą. Wtedy Rozwadowski rzucił na prawe skrzydło 4 armii radzieckiej Grupę gen. Franciszka Krajowskiego, która po przedarciu się przez poleskie bagna zmusiła bolszewików do odwrotu.
Wojna 1920 roku zakończyła się zwycięstwem Polaków. Radość z wygranej zakłóciła Rozwadowskiemu wiadomość o śmierci jego ojca, z którym był bardzo zżyty