CZERWONA ZARAZA

Dnia 21 stycznia br. mija 69 rocznica wkroczenia do Skomielnej Białej wojsk sowieckich. Niosły one na swoich sztandarach hasła wolności i niezawisłości wyzwalanych krajów. Jednak  wbrew głoszonym  deklaracją dla  ludności ziemi, na której swoja „wyzwoleńczą” misje wypełniła Armia Czerwona nastały dni terroru porównywalnego z niemieckim. Patrioci, którzy przez pięć i pół roku walczyli o wolność, wierni swoim ideałom, stali się  „zaplutymi karłami reakcji”. O dniach „wyzwolenia” jest ta opowieść …

foto 2

Czerwona zaraza

Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.

Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.

Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.

Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
i jak bezsilnie zaciskamy ręce
pomocy prosząc, podstępny oprawco.

Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie,
sybirskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia

Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli
nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.

Legła twa armia zwycięska, czerwona
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i scierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.

Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas dział swoich łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.

Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy,
dla naszych rannych – mamy ich tysiące,
i dzieci są tu i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.

Czekamy ciebie – ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz, i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,
naszej zagłady pod Warszawą czekasz.

Nic nam nie robisz – masz prawo wybierać,
możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić…
śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.

Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska – zwycięska narodzi.
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić
czerwony władco rozbestwionej siły.

Autor: Józef Szczepański

Treść wiersza przedstawia uczucia z jakimi „wyzwolicielskiej” Czerwonej Armii oczekiwali Powstańcy walczący w Warszawie. Uczucia te można przypisać także przeważającej części polskiego społeczeństwa, zwłaszcza tej która już w jesieni 1939 roku zetknęła się z sowieckimi „wyzwolicielami” w czasie swej ucieczki przed niemieckim najazdem. Także lato i jesień 1944 roku rozwiały wszelkie wątpliwości co do intencji sowietów. Wschodnie Kresy II Rzeczpospolitej: Wileńszczyzna, Nowogródczyzna, Polesie, Wołyń, Wschodnia Małopolska ze Lwowem znalazły się ponownie pod ich okupacją. Na terenie „Polski Lubelskiej” zainstalowany został marionetkowy, całkowicie zależny od Moskwy tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Obawy przed nadejściem bolszewików podsycała także propaganda niemiecka. Jak miał pokazać nadchodzący czas wszystkie te przypuszczenia oraz najprymitywniejsze propagandowe chwyty niemieckich okupantów okazały się straszliwą rzeczywistością.

foto1

Foto. 1 niemiecki plakat propagandowy z czasów II Wojny Światowej

foto 2

Foto. 2 niemiecki plakat propagandowy z czasów II Wojny Światowej

Opowieść o nadejściu Sowietów do Skomielnej Białej oddam kronikarce: „…W pamięci mojej zostały dni 19 i 20 stycznia1945 roku. … Na dzień 19 stycznia wypadała spowiedź przed odpustem ale wobec zbliżającego się frontu nie przyjechał ani jeden z okolicznych księży. Miejscowy proboszcz ksiądz BODZEK spędził w konfesjonale calutki dzień i wyspowiadał tylu ludzi, ile się dało. Urozmajceniem i sensacja popołudnia był huk spadających bomb, zrzucanych na stację w Chabówce. Na polach wzdłuż gościńca rozstawiono armaty skierowane w stronę Wielkiego Lubonia – ale Niemcy nie zabraniali ruchu; rankiem 20 stycznia zupełnie normalnie i spokojnie obeszli ludzie na Mszę Świętą. Odpust był bez sumy i parady ale był; Świętemu Sebastianowi, żołnierzowi i patronowi polecono jeszcze raz całą wieś, jak się okazało, skutecznie.                                                                                             Ludzie poprzednich dni zakopali i pochowali najcenniejsze rzeczy – bydło usunięto też od gościńca. … Kule leciały wysoko, bo wojska sowieckie były po drugiej stronie Lubonia Wielkiego, koło Mszany Dolnej i Limanowej. Bitwa była ani trochę nie podobna do wszystkich opisów jakie kiedykolwiek czytałam. Nie słyszałam nawet żadnej komendy. Ot! strzelali w powietrze – kule leciały w nieznane i nadlatywały nie wiadomo skąd. Była to kwestia rachunku, kwestia nastawienia armaty pod odpowiednim kątem. Karetki Czerwonego Krzyża zbierały co jakiś czas rannych i zabitych – efekt zatem był. Ale zniszczeń w budynkach i cywilnej ludności nie było. Pachurówka – rola położona pod samym grzbietem Wielkiego Lubonia była wspaniałym punktem obserwacyjnym, to tez do póki był dzień z niesłabnącym naprężeniem uwagi śledziliśmy wszystko co działo się na gościńcu. Ale w styczniu noc zapada około 5-tej – w ciemnościach czuliśmy się gorzej. Spać nie potrafiłby nikt; siedzieliśmy … rozmawialiśmy, drzemaliśmy – często ktoś wpadał z wiadomościami. Robiło się późno, 10-ta godzina, otrzeźwiła nas i na nogi postawiła potężna eksplozja, – znak definitywnego cofania się Niemców. Został wysadzony w powietrze bardzo ładny murowany z ciosów wiadukt na drodze do Jordanowa. Szkoda wielka! Łączył dwa brzegi głębokiego parowu – był zrobiony z prawdziwie włoskim wyczuciem piękna. Biedne osiołki darmo się nadźwigały tyle kamienia. Huk był niesamowity; zakołysały się ściany chałupy – szyby tylko zadzwoniły. W niepewności trwaliśmy jeszcze nie wiem jak długo – póki gwałtowne pukanie i młody, chłopięcy głos nie rzucił nam słów: »Niemców nie ma; we wsi Rosjanie«! Spodziewaliśmy się tego, czekaliśmy na to, ale byliśmy jak ogłuszeni. Kto przychodzi? Czy oddziały nieliczne? Czy Polacy? Kto? Rano ukazał się naszym oczom długi, bezkresny, szary wąż sunący rabczańskim gościńcem w stronę Jordanowa. Wąż ten nie miał początku ani końca – pełzł w ciszy – bez jednego auta, motoru, konia, bez jednej kuchni polowej. Każdy żołnierz niósł karabin i tornister, nic więcej. To była armia przed którą uciekali »Übermensche« choć szła bez krzyku, wrzasku i szumu. Wrażenie było dziwne; mnie osobiście zrobiło się zimno na myśl, że oni tak idą od Dniepru od Wołgi – może od Uralu. Byli śmiertelnie zmęczeni, byli też głodni. Zima była przecież tęga, mróz co najmniej 20º. … Z nadejściem ich zadrżały »kartoszki«, kiszona kapusta, cebula i chleb – szła ich ostateczna zagłada. W krótkim czasie zjedli nawet zamarznięte kartofle. Co posadzili gospodarze wiosna, to ich tajemnica. Najbardziej głodna była armia frontowa, która szła bez żadnego zaopatrzenia. Następne partie (co dzień przychodziły nowe)przywoziły ze sobą trochę aprowizacji. Mieli konserwy, przeważnie amerykańskie; mieli własne oleje jadalne, z którymi po raz pierwszy spotkałam się wtedy. … Żołnierze zamieniali je chętnie na wódkę i bimber, – choć bardzo ostrożnie. Wódka była podobno zakazana. Żołnierze byli także niewyspani i zmęczeni; … Pierwsze frontowe wojska stały na równi z tymi Niemcami, którzy spali stojąco, a może byli jeszcze bardziej wyczerpani bo walili się pokotem na podłogę zasypiając nim ją dosięgnęli. Nie było sposobu przejść przez taką izbę, bo musiałoby się po nich deptać. … Czekali wdzięczności, przyjaźni i sami garnęli się do nas serdecznie. Wiedzieli że idą nas wyzwalać z germańskiej niewoli i byli niezmiernie dumni zarówno ze swej roli obrońców jak i ze swej ruskiej ojczyzny. Głosili wciąż jej chwałę – że taka ogromna, że taka bogata, że ma wszystkie odmiany klimatów, że armia liczy tyle ludzi ile jest Polaków w całej Polsce itd. itd. Dziwili się natomiast, że u nas sami panowie »W Rosji każdemu mówisz ty – a tu na wsi »pan« i w mieście »pan«. Czemuż to tak?« Może dlatego, że u nas ludzie mieli niedzielne ubranie do zmiany – a oni nie? Namiętne pożądanie budziły zegarki … Za wojskiem szły oddziały NKWD i sprawowały sądy nad tymi którzy cokolwiek zawinili; informacje mieli zapewne od »leśnych« … Czasem czepiali się drobiazgów. Miałam nieprzyjemności z powodu pocztówek niemieckich ze znaczkiem Hitlera. Leżały na biurku, były pamiątka po zmarłej ciotce…”[1]

W powojennych planach sowieckich nie było miejsca na niepodległość Polski. Sowiecki aparat terroru od pierwszych chwil pojawienia się na polskim terytorium rozpoczął likwidowanie wszelkich przejawów niezależności. Likwidacja struktur Polskiego Państwa Podziemnego, niepodległościowych oddziałów zbrojnych stało się naczelnym celem NKWD, które poprzez rozwiniętą sieć agenturalna infiltrowała wszystkie grupy polskiego społeczeństwa „…w 1945 roku na Kresach Wschodnich każdy powiat przypadało 100-300 współpracowników sowieckiego aparatu bezpieczeństwa…”[2].

Już w lipcu 1944 roku sowieckie służby wywiadu wojskowego rozpoczęły działania mające na celu rozpoznanie polskich struktur konspiracyjnych i oddziałów partyzanckich. W tym celu na ziemie polskie znajdujące się pod niemiecka okupacją zrzucano skoczków spadochronowych, którym stawiano zadania rozpracowania struktur Polskiego Państwa Podziemnego „… na Podkarpaciu działalność rozpoznawczą prowadziła grupa NKGB pod dowództwem mjr Iwana ZOŁOTARA[3], który podczas spotkania z inspektorem AK z Nowego Sącza płk Stanisławem MIRECKIM »Witem« w miejscowości Rzeki prosił o bezpośredni kontakt z komendantem Okręgu Krakowskiego. Pod pozorem współpracy wywiadowczej dążył on do ustalenia składu personalnego, struktury oraz liczebności oddziałów AK na tym terenie…”[4]. Prowadzone od połowy lipca 1944 roku przez zachodnich sojuszników Polski próby skłonienia sowietów do wydania wspólnej deklaracji „…w sprawie nadania żołnierzom AK  praw kombatanckich i uznania ich za część sił zbrojnych państw sprzymierzonych…”[5] nie przyniosły  pożądanych skutków, gdyż „…Stalin stanowczo odmówił przyjęcia podobnej deklaracji. Armia Krajowa i polskie państwo podziemne były dla niego wrogiem, z którym nie można było iść na żaden kompromis. Poza tym Armia Czerwona już od połowy 1943 roku prowadziła niewypowiedziana wojnę z AK i polskim państwem podziemnym …”[6]

foto 3 ERE3 JKJK3

Foto 3. Cmentarz żołnierzy sowieckich w Rabce

foto 4

Foto 4. Tablica z jednego z grobów na cmentarzu żołnierzy sowieckich w Rabce. Nawet wg historii spisanej przez sowietów II Wojna Światowa w Europie zakończyła się 9 maja 1945 roku. Pytanie czy leżący tu żołnierze sowieccy to „wyzwoliciele”, czy już „utrwalacze władzy ludowej” pozostaje otwarte „…od 18 kwietnia do 1 sierpnia 1945 roku w walce z partyzantami KURASIA (mjr Józef KURAŚ pseudonim »Ogień« dowódca Zgrupowania Partyzanckiego »Błyskawica«) zginęło aż 27 »członków NKWD«…”[7]

Oddziały NKWD i kontrwywiadu wojskowego „Smiersz” wspierane były przez działania całkowicie im podporządkowanego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Rządu Tymczasowego i oddziały Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, które prowadziły zakrojone na szeroką skalę działania mające na celu likwidację oddziałów zbrojnych lojalnych wobec Rządu w Londynie. W czasie prowadzonych działań „…funkcjonariusze sowieckiego aparatu bezpieczeństwa nie ujawniali się, prowadząc najczęściej działania po cywilnemu i w mundurach polskich, zwłaszcza w czasie obław i masowych aresztowań…”[8]. Na usługi „wyzwolicieli” stanęli komuniści z Polskiej Partii Robotniczej – partii założonej przez agentów NKWD oraz partyzanci z Armii Ludowej. To ci ludzie tworzyli aparat bezpieczeństwa podległy Rządowi Tymczasowemu. Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego kierował obywatel sowiecki Stanisław RADKIEWICZ przedwojenny komunista, zaufany Stalina. Jego zastępcami byli także obywatele sowieccy: Mojżesz BOBROWNICKI vel Mieczysław MIETKOWSKI i Natan GRUNSPAN-KIKIEL vel Roman ROMKOWSKI. Resort bezpieczeństwa opierał się przede wszystkim na ludziach, którzy w latach 1939-1944 przebywali na terenie Związku Sowieckiego, część z nich była etatowymi pracownikami NKWD. Znaczący procent kadry kierowniczej MBP stanowili Żydzi. Raport z października 1945 roku tak przedstawiał sytuację kadrową tych organów „…W Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego pracuje 18,7 procent Żydów. 50 procent stanowisk kierowniczych zajmują Żydzi. W I Departamencie Ministerstwa pracuje 27 procent Żydów. Zajmują oni wszystkie stanowiska kierownicze. W Wydziale Personalnym – 23 procent Żydów; na stanowiskach kierowniczych – 7 osób. W Wydziale do spraw Funkcjonariuszy (inspekcja specjalna) – 33,3 procent Żydów, wszyscy zajmują odpowiedzialne stanowiska. W Wydziale Sanitarnym MBP – 49,1 procent Żydów, w Wydziale Finansowym – 29,4 procent. W centralnym aparacie Wydziału Kontroli Prasy pracuje 50 procent Żydów, w urzędzie radomskim – 82,3 procent…”[9].

foto 5

Foto 5. Bolesław BIERUT od 1926 roku agent sowieckiego OGPU, w Komunistycznej Partii Polski działał w wydziale wojskowym, który działał na rzecz wywiadu sowieckiego, w 1939 roku uciekł z Warszawy na teren okupacji sowieckiej, zrzekł się obywatelstwa polskiego i przyjął sowieckie.

foto 6

Foto 6. Generał Michał ŻYMIERSKI usunięty z armii II Rzeczypospolitej, pozbawiony stopnia, praw honorowych, skazany na karę ciężkiego więzienia za nadużycia finansowe. „…podjął współpracę z wywiadem sowieckim w 1932 roku podpisując w Berlinie stosowną deklarację…”[10]

II Wojna ¶wiatowa i rok 1943 w obiektywie agencji Ria Novosti

Foto 7. Pułkownik Zygmunt BERLING  urodził się 27 kwietnia 1896 roku w Limanowej. W czerwcu 1939 roku odszedł a armii II Rzeczypospolitej w związku z wyrokiem oficerskiego sądu honorowego, który uznał jego postępowanie za niegodne honoru oficera – wyłudził majątek żony w trakcie sprawy rozwodowej. Przebywał w obozie jenieckim w Starobielsku, gdzie nawiązał współpracę z sowieckim NKWD. W Armii Polskiej na Wschodzie rozpracowywał na potrzeby NKWD „robotę antysowiecką”. Zdezerterował z armii dowodzonej przez generała Władysława ANDERSA, za co został zdegradowany.

foto 8

Foto 8. Władysław GOMUŁKA „…na terytorium ZSRS oficerowie sowieckiego wywiadu wojskowego organizowali kursy szkoleniowe dla członków KPP … Przeszkolenie zorganizowane przez Zarząd Wywiadowczy przeszedł działacz KPP i późniejszy pierwszy sekretarz PPR … Władysław GOMUŁKA…”[11]

W nazewnictwie stosowanym przez pracowników organów bezpieczeństwa patriotyczne organizacje, i oddziały zbrojne podległe Rządowi w Londynie określane były mianem „band”, „kontrrewolucjonistów”, „polskich faszystów”, „biełopoliakow”.

Sytuację  na ziemiach Polski zajmowanych przez Armię Czerwoną scharakteryzował generał Leopold OKULICKI „Niedźwiadek” – ostatni dowódca Armii Krajowej w rozkazie  o rozwiązaniu tej organizacji z dnia 19 stycznia 1954 roku „… postępująca szybko ofensywa sowiecka doprowadzić może do zajęcia w krótkim czasie całej Polski przez Armię Czerwoną. Nie jest to jednak zwycięstwo słusznej sprawy, o którą walczymy od 1939 roku. W istocie bowiem – mimo stwarzanych pozorów wolności – oznacza to zmianę jednej okupacji na drugą, prowadzonego pod przykrywką Tymczasowego Rządu Lubelskiego, bezwolnego narzędzia w rękach rosyjskich…”[12].

foto 9

Foto 9. Generał Leopold OKULICKI  urodził się 12 listopada 1898 roku w Bratucicach koło Bochni, zamordowany w Moskwie dnia 24 grudnia 1946 roku;

foto 10

Foto10. Pomnik generała Leopolda OKULICKIEGO w Bochni

W marcu 1945 roku NKWD schwytało podstępnie generała OKULICKIEGO, oraz piętnastu innych przywódców Państwa Podziemnego. Po wcześniejszym ustaleniu miejscu ich pobytu NKWD wysłało do nich „…pisemne zaproszenie na spotkanie z miejscowym sowieckim dowódcą, który obiecał im bezpieczeństwo i przelot do Londynu w celu odbycia konsultacji…”[13]. Aresztowanych przywódców Polski Podziemnej przewieziono do Moskwy, gdzie zostali osadzeni w więzieniu na Łubiance „…ludzie ci stanowili całe demokratyczne przywództwo kraju. Ich usunięcie oznaczało kres demokratycznych nadziei i to jeszcze przed zakończeniem wojny…”[14]. Zachodni sojusznicy Rzeczypospolitej poprzez swoich przedstawicieli próbowali ustalić miejsce pobytu „szesnastu”. Ich los ujawnił 3 maja 1945 roku w czasie konferencji Narodów Zjednoczonych w San Francisco sowiecki minister Wiaczesław MOŁOTOW stwierdzając, że szesnastu przywódców Polski Podziemnej oczekują na proces w Moskwie ponieważ „…prowadzili wrogie działania przeciwko Armii Czerwonej…”[15]. Zachód nie protestował, wszak zamierzał już za kilka dni cofnąć uznanie dla Rządu Rzeczypospolitej w Londynie, a za reprezentanta Polskich interesów uznać utworzony w większości z sowieckich agentów Rząd Tymczasowy. 18 czerwca 1945 roku rozpoczął się w Moskwie proces „szesnastu” był on „…kluczowym wydarzeniem ukazującym kierunek sowieckiej polityki. Stanowił potwierdzenie zarówno złej woli komunistów, jak i ich determinacji w niszczeniu wszystkich przeciwników politycznych. Był wzorcowym procesem pokazowym – pełnym absurdalnych oskarżeń, podsądnych, którym wyprano mózgi, i zmuszonych do fałszywych zeznań świadków; nie miał nic wspólnego z prawdziwymi przestępstwami. Wyreżyserowano go, aby zademonstrować, że siła Sowietów jest wszechpotężna, że »sowiecka sprawiedliwość« potrafi bezkarnie wypromować najbardziej oczywistą niesprawiedliwość i że zachodnie mocarstwa nie mogą zrobić nic, żeby temu zapobiec…”[16]. W czasie trwania procesu „szesnastu” w Moskwie negocjowano sprawy związane z utworzenie w Polsce Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, w skład którego mieli wejść oprócz komunistów przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego. Proces był swoistego rodzaju szantażem stosowanym wobec przedstawicieli istniejącej jeszcze legalnej opozycji.

Nadzieje które wiązali Polacy z zachodnimi sojusznikami prysły jak bańka mydlana. Zachód pozostawił Polskę na łaskę sowietów i ich agentów z Rządu Tymczasowego, który „…21 kwietnia (1945 roku) podpisał dwudziestoletni układ o przyjaźni, wzajemnej pomocy i współpracy ze  Związkiem Sowieckim. Nie był w sytuacji, która pozwoliła by mu na podpisywanie czegokolwiek, poza całkowicie jednostronnym programem sowieckiej dominacji – politycznej, gospodarczej i kulturalnej. Układ zawierał gwarancje granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej – jeszcze zanim zachodni alianci poważnie rozważyli tę kwestię, a w dziedzinie bezpieczeństwa, wojskowości i polityki utrwalał kontrolę Sowietów nad sprawami wewnętrznymi Polski. Odzierał z wszelkiego sensu przeświadczenie Zachodu, że powojenny ład zostanie ustalony na mocy porozumień między aliantami. Poza tym – już na długo przedtem, zanim do porozumienia doszło – gwarantował, że Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej przewidziany przez konferencję w Jałcie będzie marionetką…”[17].

foto 11

Foto 11.Tablica pamiątkowa na budynku przy plac Inwalidów 3 w Krakowie, gdzie mieściła się siedziba Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego – miejsce kaźni Żołnierzy Wyklętych.

Po sfałszowanych wyborach w lutym 1947 roku komuniści przejęli pełna władzę w Polsce. Wicepremier Stanisław MIKOŁAJCZYK przywódca Polskiego Stronnictwa Ludowego, zagrożony aresztowaniem przez organy bezpieczeństwa musiał uciekać z Polski. Władze PRL uchwałą Rady Ministrów z dnia 21 listopada 1947 roku pozbawiły go obywatelstwa polskiego. PSL – Jedyna legalna partia opozycyjna poszła w rozsypkę. W listopadzie 1949 roku jej resztki dołączyły do „lubelskiego” Stronnictwa Ludowego, tworząc Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, które zawłaszczyło tradycje polskiego ruchu ludowego.

foto 12

Foto 12. Stanisław MIKOŁAJCZYK przywódca Polskiego Stronnictwa Ludowego, Premier Rządu Rzeczypospolitej w Londynie, wicepremier Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej

Walka zbrojna z władzą komunistów trwała do połowy lat pięćdziesiątych. Żołnierze podziemia antykomunistycznego i działacze niepodległościowi ginęli w nierównej walce, zapełniali więzienia i obozy w Polsce, wywożeni byli do położonych na Syberii GUŁ-agów. Los zesłańca spotkał nierozpoznanego przez NKWD w czasie rutynowej kontroli generała Augusta Emila FILDORFA „Nila” – dowódcę podziemnego Kierownictwa Dywersji „Kedywu” AK. Jako Walenty GDANICKI aresztowany 7 marca 1945 roku oskarżony o posiadanie „nielegalnej” waluty amerykańskiej spędził w obozie pracy na Uralu dwa i pół roku. Generał „Nil” powrócił z zesłania w listopadzie 1947 roku, a ujawnił się  władzom komunistycznym 4 lutego 1948 roku. Jego pobyt na wolności nie trwał długo. 9 listopada 1950 roku został aresztowany na ulicy i osadzony w warszawskim więzieniu przy ulicy Rakowickiej. W czasie prowadzonego przeciw niemu śledztwa, pomimo tortur odmówił jakiejkolwiek formy współpracy z przesłuchującymi go pracownikami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. 16 kwietnia 1952 roku odbył się tajny, jednodniowy proces, w którym oskarżono generała FILDORFA o wydanie swoim podkomendnym rozkazu likwidowania partyzantów sowieckich, członków PPR, GL, AL. W tym procesie prowadzonym na podstawie sfingowanych dowodów skazano „Nila” na kare śmierci przez powieszenie. Wyrok na generale  Emilu FILDORFIE wykonano 24 lutego 1953 roku. Wyrok wykonany na generale „Nilu” był jednym z wielu mordów sądowych – popularnego sposobu pozbywania się przez komunistów ich przeciwników politycznych. Należy nadmienić że w sprawę generała FIELDORFA zaangażowani byli przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości PRL: prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej – Fajga MINDLA vel Helena WOLAŃSKA; prokuratorzy Prokuratury Generalnej – Beniamin WEISBLECH i Paulina KERN; sędzia Sądu Wojewódzkiego – Maria GUROWSKA SAND vel GÓROWSKA. Wszyscy ci ludzie w III Rzeczypospolitej uniknęli odpowiedzialności za swoją zbrodnie.

foto 13

Foto 13. Generał August Emil FILDORF pseudonim „Nil”  urodził się dnia 20 marca 1895 w Krakowie, zamordowany w Warszawie dnia 24 lutego 1953 roku;

foto 14

Foto 14. Tablica pamiątkowa  z domu w Krakowie w którym urodził się generał August Emil FILDORF pseudonim „Nil”

foto15

Foto 15. Pomnik sierżanta Józefa FRANCZAKA  pseudonim „Lalek” odsłonięty 11 maja 2007 roku w Piaskach

Osiemnaście lat po zakończeniu II Wojny Światowej zginął zamordowany przez komunistów, w czasie prowadzonej przeciw niemu obławy ostatni Żołnierz Wyklęty – sierżant Józef FRANCZAK „Lalek” zginął on dnia 21 października 1963 roku. Po śmierci na polecenie prokuratora powiatowego zamordowanemu ścięto głowę, a jego nagie ciało pochowano w tajemnicy przed rodziną w bezimiennej mogile.

Do wyborów w czerwcu 1989 roku „…jedynym dopuszczalnym oficjalnie sposobem mówienia o rzeczywistości roku 1945 był termin »wyzwolenie«. Po odzyskaniu niepodległości dość szybko zaprzestano jego używania jako nieadekwatnego. … Nie zastąpił go jednak żaden powszechnie akceptowany termin. Piszemy więc o »nowej rzeczywistości«, »Polsce Ludowej«, »stalinizmie«. Niekiedy ubieramy »wyzwolenie« w cudzysłów, oznaczający dystans od tego terminu. … Nie sposób uciec od refleksji, że ta niemożliwość doboru słów wynika głównie z ucieczki przed sięgnięciem po jednoznaczne terminy, takie właśnie jak »okupacja«. … Czy istnieje bliższy rzeczywistości termin dla opisu Polski w 1945 roku niż »okupacja”. Czy upór »niezłomnych« przedstawicieli emigracji, by PRL traktować w najlepszym wypadku jako sowiecki protektorat, był rzeczywiście uzasadniony?…”[18].

Do dziś w „przestrzeni publicznej” funkcjonuje szereg symboli, nazw ulic, pomników związanych z twórcami PRL-u. Chociaż historycy już dawno udowodnili wrogą Polsce działalność „towarzyszy” – ich nazwiska niezmiennie trwają na posterunkach. Pomników i symboli po  „jedynie słusznym” – szczęśliwie minionym ustroju bronią postkomuniści i lewacy. O ludziach, którzy walczyli i ginęli w katowniach NKWD, UB wiadomo ciągle za mało. Wspomnienie o ich czynach nawet po tylu latach budzi sprzeciw w tych „postępowych” środowiskach.


[1]M.ZAWADZKA „Historia Skomielnej Białej” rozdział V Okupacja 1939-45 rękopis – Skomielna Biała 1970 str.33-36;

[2]P.KOŁAKOWSKI „Pretorianie Stalina sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945”  Bellona Warszawa 2013 str.331;

[3]NOWY TARG. W czwartek (17 październik 2011) Kapituła Honorowa rozpatrzy wniosek radnego Tadeusza Morawy o usunięcie z listy Honorowych Obywateli Miasta płk. Iwana Fiedorowicza Zołotara. Jak argumentuje wnioskodawca – zadaniem Zołotara było „rozpracowywanie struktur Armii Krajowej”. PTH mówi twardo: „jako członek zbrodniczej organizacji miał na rękach podhalańską krew”. Wniosek o pozbawienie Zołotara tytułu radny złożył we wrześniu tego roku. W piśmie do przewodniczącego Rady Miasta argumentował: „Iwan Fiedorowicz Zołotar, były sowiecki członek NKWD pracował w aparacie bezpieczeństwa Rosji od 1927 r. przez 20 lat. Został zrzucony jako skoczek spadochronowy na terenie Gorc we wrześniu ’44, czyli pod koniec wojny. Wszyscy dowódcy sowieccy działający w tamtym czasie na terenie Podhala i okolicy byli etatowymi urzędnikami NKDW. Zadaniem Iwana Zołotara było zorganizowanie na bazie już istniejących oddziałów sowieckich zgrupowania służącego intensyfikacji wywiadu (rozpracowywanie struktur Armii Krajowej) i dywersji. Pobyt partyzantów sowieckich, poprzez bezwzględne kontrybucje odczuli mieszkańcy wsi leżących wokół Gorca (Lubomierz, Zasadna)”. – informacja za Podhale 24

[4] P.KOŁAKOWSKI „Pretorianie Stalina sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945”  Bellona Warszawa 2013 str.350;

[5]N.IWANOW „Powstanie Warszawskie widziane z Moskwy” Znak Kraków 2010 str.175;

[6]N.IWANOW „Powstanie Warszawskie widziane z Moskwy” Znak Kraków 2010 str.175;

[7]M.KORKUĆ „Za Wolność i Niepodległość Zgrupowanie partyzanckie Józefa KURASIA „Ognia” w latach 1945-1947” Fundacja Pamiętamy  Zakopane 2006 str.16;

[8]P.KOŁAKOWSKI „Pretorianie Stalina sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945”  Bellona Warszawa 2013 str.353;

[9]N.DAVIES „Powstanie 44” Znak Kraków 2004 str.737-738;

[10]P.KOŁAKOWSKI „Pretorianie Stalina sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945”  Bellona Warszawa 2013 str.79;

[11]P.KOŁAKOWSKI „Pretorianie Stalina sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945”  Bellona Warszawa 2013 str.67;

[12]N.DAVIES „Powstanie 44” Znak Kraków 2004 str.596;

[13]N.DAVIES „Powstanie 44” Znak Kraków 2004 str.602;

[14]N.DAVIES „Powstanie 44” Znak Kraków 2004 str.603;

[15]N.DAVIES „Powstanie 44” Znak Kraków 2004 str.603;

[16]N.DAVIES „Powstanie 44” Znak Kraków 2004 str.611;

[17]N.DAVIES „Powstanie 44” Znak Kraków 2004 str.603;

[18]Ł.KAMIŃSKI „Wyzwolenie czy nowa okupacja?” Tygodnik Powszechny – artykuł z dn.5.05.2010

Teks- A.M

Fot- AMN

2 Odpowiedzi na CZERWONA ZARAZA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *